Artykuł odnosi się do trzech „gorących" tematów: modelu zarządzania energetyką, doboru kadr i tradycji energetycznych.
Zacznijmy od oceny przyjętego modelu zarządzania energetyką. Po wielu zmianach organizacyjnych ukształtował się model funkcjonowania czterech koncernów energetycznych (Enea, Energa, PGE, Tauron) nad którymi nadzór sprawuje Ministerstwo Energii oraz operator systemu przesyłowego – PSE. Uważam przyjęty model za optymalny, zapewniający prawidłowe funkcjonowanie energetyki i zgodny z dyrektywami europejskimi. Sądzę jednak, że wystarczyłyby dwa koncerny. W przyjętym modelu nie uwzględniono jednak pogodzenia obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Państwa z interesami pozostałych akcjonariuszy spółek Skarbu Państwa. Jeżeli spółki energetyczne są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych, winny działać w oparciu o Kodeks spółek handlowych, który jako powinność zarządzających spółką, wymienia podnoszenie jej wartości. Bywa to sprzeczne z decyzjami akcjonariusza jakim jest Skarb Państwa (np. nierentowna budowa bloków energetycznych, poszukiwanie gazu łupkowego, przejmowanie górnictwa, itp.).
Generalnie pozytywna ocena modelu funkcjonowania energetyki nie oznacza, że nie należy dokonać korekt, tym bardziej, że życie je wymusza. Toczą się dyskusje na temat konsolidacji energetyki. Zdania, jak zawsze, są podzielone i dotyczą kogo z kim łączyć (Eneę z Tauronem, PGE z Energą), a może coś im dodać (np. PGNiG).
Jestem zwolennikiem integracji poziomej: stworzenie jednej ogólnopolskiej firmy dystrybucyjnej i drugiej wytwórczej. Co za tym przemawia ? Argumentów jest wiele: krańcowa różnica zagadnień, techniki, mentalności i problemów obszaru wytwarzania z obszarem dystrybucji. Aktualna organizacja nie sprzyja racjonalności i ekonomicznemu spożytkowaniu środków. Dzisiaj środki wypracowane w obszarze dystrybucji są częściowo wykorzystywane w obszarze wytwarzania. Brak przejrzystości ekonomicznej powoduje marnotrawienie aktywów. Podział energetyki na obszar dystrybucji i wytwarzania pozwoli na optymalizacje decyzji w obu obszarach, typizację urządzeń oraz racjonalne wykorzystanie potencjału energetyki. Proszę spojrzeć na obecne wykorzystanie z takim trudem pozyskanych środków na budowę nowych mocy wytwórczych. Każdy budowany blok jest inny, każda montowana turbina, generator czy transformator pochodzi od innego wytwórcy. Zastanówmy się ile jednostkowo można by zaoszczędzić, gdybyśmy kupili urządzenia u jednego dostawcy (w mojej ocenie 25 proc.), a to przekłada się na dziesiątki milionów złotych i pociąga za sobą dalsze miliony złotych wydane na części zamienne (inne dla każdej elektrowni), szkolenie personelu, itd.
Przed każdym z tych obszarów stoją określone zadania, których realizacja wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Obszar dystrybucji musi zmniejszyć wysokość wskaźników SAIDI i SAIFI (wskaźniki niezawodności i ciągłości dostaw energii elektrycznej do odbiorców). Wymaga to wielkich środków finansowych na skracanie ciągów sieciowych, kablowanie sieci średnich i niskich napięć, budowę nowych połączeń sieciowych, wyposażanie sieci w automatykę, sprostanie zwiększającym się przesyłom oraz energetyce prosumenckiej, podłączeń nowych odbiorców i OZE. Przed obszarem wytwarzania stoi konieczność modernizacji mocy wytwórczych i likwidacji nieefektywnych bloków energetycznych i bardzo kosztowna budowa nowych mocy wytwórczych. Nie wolno i nie stać nas na marnotrawienie z takim trudem pozyskanych środków.