Gość przyznał, że na rynku LNG mamy pełny wachlarz ofert i szukamy najtańszej. - Nie jesteśmy pod ścianą, nie mamy dominującego dostawcy LNG od którego jesteśmy zależni – ocenił.
Tłumaczył, że długoterminowo, według Międzynarodowej Agencji Energii i agencji Fitch amerykański gaz skroplony będzie konkurencją nawet do oferty Gazpromu. - W rosyjskich mediach już teraz dostawy amerykańskie są deprecjonowane. Jaskółka, która wyleciała do PGNiG jeszcze sytuacji nie zmienia, ale jesteśmy w toku – stwierdził.
Jakóbik zauważył, że przez zmiany na rynku europejskim Gazprom już się uelastycznia. - Rosnąca swoboda w doborze dostawcy wpłynie na to, że Gazprom będzie chciał nam zaoferować tańszy gaz – mówił.
Gość tłumaczył, czy nadpodaż amerykańskiego LNG wpłynie na obniżkę ceny gazu na świecie.
- Japonia jest największym importerem LNG i zdejmuje część tej nadwyżki z rynku, ale zamierza pozostać przy energetyce węglowej i rozważa powrót do energetyki jądrowej. Gaz może nie być bardzo potrzebny Japończykom – tłumaczył.
- Cena LNG na globalnym rynku jest cały czas niska, ale niekoniecznie stabilna. Jutro może znowu podskoczyć do wysokich poziomów, pojutrze spaść jeszcze niżej. Ten brak pewności nie pozwala nam traktować gazu skroplonego jak ten dostarczany gazociągami. Dlatego Polacy chcą wzbogacić gazoport o Korytarz Norweski, który da stabilne gazociągowe dostawy surowca, bardziej przewidywalne długoterminowo – dodał.