Dochodzenie przeprowadzone przez Siemens potwierdziło, że dwie turbiny, które Niemcy sprzedali spółce Technopromeksport należącej do państwowej korporacji zbrojeniowej Rostech, zamiast do elektrowni na Półwyspie Tamańskim, trafiły na Krym.
„W ostatnich kilku miesiącach nasz klient wiele razy potwierdzał, że dostawa turbin na Krym nie ma miejsca. Dlatego Siemens zamierza pozwać osoby odpowiedzialne za to, że nasze urządzenia się na Krymie znalazły" - głosi komunikat niemieckiego koncernu.
Firma wyjaśnia, że przewóz urządzeń na objęty sankcjami półwysep nie został z nią uzgodniony, dlatego zamawiający - firma Technopromeksport zostanie pociągnięta do odpowiedzialności.
Na niemieckie oświadczenie Kreml odpowiedział swoim. Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow utrzymuje, że na Krym trafiły turbiny „rosyjskiej produkcji".
„Na Krymie rzeczywiście są montowane turbiny rosyjskiej produkcji, które zostały zmontowane z rosyjskich komponentów".