Od chwili uruchomienia giełdy gazu na Towarowej Giełdzie Energii, czyli od grudnia ubiegłego roku, do dziś zawarto na tym rynku tylko dwie transakcje. W ocenie specjalistów brak płynności nie powinien jednak specjalnie dziwić, gdyż nie spełniono kilku kluczowych warunków. Ireneusz Łazor, prezes TGE, mówi wprost, że możliwość giełdowego handlu gazem to dopiero pierwszy krok na drodze liberalizacji rynku.
Konieczne zobowiązanie
Aby pojawiły się transakcje na giełdzie gazu, konieczne jest m.in. zobowiązanie firm do wprowadzania do obrotu na TGE części sprzedawanego surowca, czyli wprowadzanie wzorem rynku energii elektrycznej tzw. obliga giełdowego. Posłowie chcą, aby wyniosło ono 30 proc. To może oznaczać, że na TGE będzie musiało trafić ponad 4,3 mld m sześc. błękitnego paliwa.
W ocenie przedstawicieli PKN Orlen, którego grupa kupuje rocznie w Polsce 1,6 mld m sześc. gazu, konieczne jest umożliwienie firmom zawierania na TGE transakcji na własne ryzyko, a więc zniesienie pośrednictwa domów maklerskich oraz uwolnienie zawodu maklera. – Giełda sama w sobie generuje koszty transakcyjne. Dodatkowe prowizje biur maklerskich czynią aktywność na giełdzie dużo mniej atrakcyjną dla wielu przedsiębiorców – twierdzą w PKN Orlen.
Wybór dostawcy
Kolejny postulat związany jest z odejściem od tzw. zasady „take or pay" (bierz lub płać), która obowiązuje zarówno w kontrakcie na dostawy gazu z Gazpromu do PGNiG, jak i z PGNiG do znaczących klientów giełdowej spółki. Formuła ta z jednej strony zobowiązuje do odbioru surowca pod rygorem wysokich kar finansowych, a z drugiej ogranicza możliwość jego zagospodarowania. PGNiG informuje, że zasada „take or pay" jest standardem w przypadku średnio- i długoterminowych kontraktów dotyczących znaczących wolumenów gazu.
Dla przykładu PKN Orlen, jeśli nie odbierze umówionego minimum gazu, zobowiązany jest wnieść opłatę w wysokości 80 proc. średniej ceny obowiązującej w danym roku. – Ponadto spółka nie może sprzedać i dostarczać stronie trzeciej paliwa gazowego zakupionego od PGNiG bez zgody dostawcy wyrażonej na piśmie – podkreślają przedstawiciele Orlenu. To w sposób istotny ogranicza zarówno możliwość wyboru dostawcy, jak i swobodnego dysponowania nabytym surowcem. Tymczasem według niedawnego raportu firmy doradczej PwC są to dwie spośród czterech wolności, które mogą przyczynić się do liberalizacji rynku gazu.