Reklama

Krótka historia Sachalina

W jej wnętrzu i na dnie oblewającego ją morza zalegają czwarte w Rosji zasoby gazowego kondensatu, siódme - gazu i trzynaste - ropy. A w porastającej wnętrze tajdze chodzą niedźwiedzie i rośnie bambus

Publikacja: 05.01.2012 11:08

Krótka historia Sachalina

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Był początek maja dziesięć lat temu, gdy wylądowałam na Sachalinie. Baraczek służący za port lotniczy i betonowy pas startowy otaczały góry ze szczytami w śniegu. Wokół ani jednego zielonego źdźbła.

Pomyślałam wtedy, że tak ponuro i nieprzyjaźnie powinna wyglądać wyspa, z której w 1979 r., wystartowały Migi, które zestrzeliły pasażerski koreański Boeing. Zginęli wszyscy - 269 osób. Bo w czasach ZSRR Sachalin był zamkniętą, tajemniczą wyspą, gdzie nawet Rosjanie mogli się dostać tylko mając specjalne zezwolenie.

Cała wyspa była wtedy jednym wielkim garnizonem wojsk lotniczych. Z rakietami wymierzonymi w leżącą 50 km na południe Japonię, która kiedyś władała Sachalinem i pobliskimi Kurylami i w nieco dalej położoną na wschód Alaskę. No i jeszcze w Chiny, Południową Koreę. Mieszkali wtedy na Sachalinie sami wojskowi z rodzinami. Dla nich powiększono i unowocześniono wioski, w których za cara żyli zesłańcy-katorżnicy, a za Stalina — więźniowie gułagu. To oni zniszczyli japońskie świątynie, ogrody i domy.

Dziesięć lat temu w stolicy wyspy, Jużno-Sachalińsku, renifery dreptały w środku nocy po placu pod moim hotelem, a zakutane w kufajki kobiety sprzedawały na ulicy gorące cziburasze — wielkie pierogi z warzywami, rybą, mięsem. Kapitalizm dopiero tu z matierika (kontynentu) docierał.

Miasto miało dwa oblicza: poradzieckie i cudzoziemskie. To drugie skupiało się w wybudowanym za 8 mln dolarów szklanym biurowcu koncernu Sakhalin Energy, kawiarni "Pacyfik" i osiedlu zwanym Newada.

Reklama
Reklama

Wszystkie te miejsca postawili Amerykanie pracujący dla koncernu Shell, który na początku lat dziewięćdziesiątych kupił licencję na wiercenie ropy na szelfie Morza Ochockiego u północno-wschodnich wybrzeży wyspy.

Kosztem miliarda dolarów obcy postawili na lodowatym morzu platformę wiertniczą. Platforma była robiona w Korei Południowej i Komsomolsku na Amurze. Pracowało na niej wielu Polaków, ale ich dobre kontakty z miejscowymi dziewczętami nie spodobały się właścicielom, więc rodaków zastąpili swoimi.

Kawiarnia "Pacyfik" była wtedy na Sachalinie miejscem z innego świata. Bar samoobsługowy typy Mcdonald, drink-bar i restauracja skupiały codziennie tych samych klientów — cudzoziemców z pobliskiego biurowca.

Spotkałam tam wtedy Amerykanina Marka z Teksasu (lat 70), któremu tak się Sachalin i jedna z jego długonogich obywatelek spodobał, że został po skończeniu kontraktu, założył własną firmę.

Kanadyjczyk Andrew z entuzjazmem mówił o wyspie i jej ogromnych perspektywach, a jako przykład prosperity mieszkańców podawał własną sekretarkę, która po pół roku pracy kupiła sobie kawalerkę.

Podobnie jako pozostałe trzy setki cudzoziemców, Andrew mieszkał w osiedlu zielonych kanadyjskich domków wybudowanym za stolicą u podnóża gór. Osiedle było ogrodzone, chronione i wyposażone jak przeciętna amerykańska wioska. Amerykanie nazwali je Newadą, bo otaczające góry przypominały im krajobraz tamtego stanu.

Reklama
Reklama

Wtedy rosyjska sekretarka na Sachalinie zarabiała u Amerykanów 500 dol., czyli trzy razy tyle, co w rosyjskiej firmie. Dzisiaj średnia płaca na wyspie to ponad 1200 dol. — znacznie więcej niż średnia rosyjska. Stolica wyładniała, przybyło hoteli, kawiarni, nowoczesnych biurowców i kawiarni internetowych. Nad miastem góruje ośrodek narciarski.

Sakhalin Energy pracuje na dwóch złożach znajdujących się na północno-wschodnim szelfie wyspy. Od 1999 r. platforma wiertnicza w zalewie Aniwa 4,5 km od brzegu wydobywa surowiec. Ropa transportowana jest do przepompowni rurociągiem. W latach 2003-2006 przepompownię i rurociąg wybudował największy światowy budowniczy takich obiektów — amerykański koncern Bechtel (budował m.in. tunel pod kanałem La Manche). Jego pracownicy też byli pod wrażeniem urody Sachalina, jego niezwykłej tajgi z niedźwiedziami i bambusami; rwących rzek, ogromnych mokradeł i gór sięgających 2000 m.

Dziś na wyspie pracuje też groźny konkurent Gazpromu - amerykański ExxonMobil. Rok temu na szelfie przy wyspie Exxon wykonał najgłębszy odwiert na świecie — sięgnął w głąb Ziemi 12 kilometrów i 345 metrów.

I to na pewno nie koniec niezwykłych wieści z tej dalekiej wyspy. Dla mnie ważne jest, by przy okazji kolejnych inwestycji wydobywczych, nie zniszczono jej przyrody, krajobrazu, rzadkich gatunków zwierząt. By nie powtórzyła się historia z Amazonii, gdzie amerykański koncern paliwowy Chevron zatruł rzeki i lasy chemikaliami.

Bo kto raz odwiedzi Sachalin, będzie chciał do niego wracać. Tak jak ja.

Był początek maja dziesięć lat temu, gdy wylądowałam na Sachalinie. Baraczek służący za port lotniczy i betonowy pas startowy otaczały góry ze szczytami w śniegu. Wokół ani jednego zielonego źdźbła.

Pomyślałam wtedy, że tak ponuro i nieprzyjaźnie powinna wyglądać wyspa, z której w 1979 r., wystartowały Migi, które zestrzeliły pasażerski koreański Boeing. Zginęli wszyscy - 269 osób. Bo w czasach ZSRR Sachalin był zamkniętą, tajemniczą wyspą, gdzie nawet Rosjanie mogli się dostać tylko mając specjalne zezwolenie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Energetyka
Premier powołał na stanowisko nową prezes Urzędu Regulacji Energetyki
Energetyka
Nowy sojusz energetyczny w rządzie? Apel o zwiększenie kompetencji resortu energii
Energetyka
Bloki gazowe i magazyny energii gwarancją stabilności systemu
Energetyka
Ile będą kosztować osłony chroniące przed podwyżkami cen ciepła? Minister podaje szacunki
Energetyka
Nowoczesna energetyka potrzebuje inteligentnych sieci dystrybucyjnych
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama