Na mocy decyzji sądu Chevron ma zapłacić karę w wysokości 18,2 mld dol. Reakcja spółki była natychmiastowa. W wystosowanym komunikacie określono wydany wyrok jako „bezprawny". Czytamy w nim, że decyzja jest „rażącym przykładem upolitycznienia oraz skorumpowania władzy sądowniczej w Ekwadorze". Firma nie zamierza się do niego podporządkować i już zapowiedziała, że będzie kontynuować sądową batalię.

Tocząca się od kilku dekad sprawa nadal nie dotarła do finału. Pozew, jaki został wniesiony w przez 30 tys. obywateli Ekwadoru, pierwotnie wystosowany był przeciwko koncernowi Texaco. Oskarżono w nim spółkę o zanieczyszczenie regionu górnego dorzecza Amazonki. Sprawa tyczy się działalności firmy w latach 1972 – 1992. W okresie tym Texaco skaził region spuszczając do rzek i strumieni 68 mld litrów toksycznych substancji. Po ujawnieniu procederu Texaco przeprowadziło w latach 90. wartą 40 mln dol akcję sprzątania. W 1998 r. firma zawarła porozumienie z rządem Ekwadoru zwalniające spółkę ze wszelkiej dalszej odpowiedzialności. Dzisiaj jest to główna linia obrony Chevronu, który przejął Texaco w 2001 r.

Ekwador nie składa jednak broni. Władze kraju zapowiedziały, że podobnie jak Chevron, będą walczyć i są gotowe przenieść sprawę na arenę międzynarodową. Ostatni wyrok uznają za ważny krok. Samą sprawę opisują jednak jako starcie „Dawida z Goliatem". Dodatkowo przyznają, że obojętnie od końcowego rozstrzygnięcia krzywda już się wydarzyła i żadne pieniądze jej nie naprawią.