Najlepiej nadają się do tego tzw. zimy stulecia. Taka nazwa pojawia się co kilka - kilkanaście lat, gdy nas rekordowo zasypie (1978/79) lub zamrozi - jak teraz. W czasach socjalizmu, zima stulecia powodowała kompletny paraliż ojczyzny. Ludzie marzli w nieogrzanych domach, przekopywali przez zaspy.
Przed sylwestrem 1978/79 czekałam na Dworcu Centralnym na ekspres Polonez do Moskwy. I ten ekspres przyjechał z Dworca Zachodniego z...czterogodzinnym opóźnieniem. Tyle zabrało PKP odlodzenie wagonów. Do granicy z ZSRR pociąg dowlókł się już chyba z 7 godzinami w plecy. Ale jak tylko wjechał na ziemię sowiecką, to nabrał wigoru i do Moskwy dotarł spóźniony może o dwie godziny. Podczas gdy w Warszawie było wtedy jakieś 18-20 stopni mrozu i nie działało prawie nic, w Moskwie było -36 i działało wszystko. I nie świadczy to o wyższości komunizmu nad socjalizmem, ale o kiepskiej (lub żadnej) jakości ówczesnej ludowej infrastruktury.
Polska Ludowa kupowała wprawdzie gaz od Sowietów, ale przede wszystkim stawiała na rodzimy węgiel. A kopalnie to było państwo w państwie. Każda ostrzejsza zima dawała kierownikom kopalnianych składów opału władzę absolutną. W rezultacie węgla brakowało permanentnie, jak zresztą wszystkiego. Kolejki chętnych były wielokilometrowe, ludzie brali wszystko, co rzuciły kopalnie, nawet miał węglowy.
Dziś, choć mamy wielkie mrozy, to paraliżu nie ma. Co raz w mieście tym czy innym pęknie rura, ale ekipa remontowa od razu jest na miejscu i pomimo lodowatego zimna naprawia skutecznie awarię w kilka godzin. Rosyjski gaz ogrzewa polskie domy i instytucje bez zakłóceń. I nawet podczas ukraińsko-rosyjskiej wojny gazowej trzy lata temu, nie odczuliśmy jego braku. Polsce firmy odpowiedzialne za dystrybucję gazu, spisują się tutaj bez zarzutu. Gromadzą zapasy i przewidują, co może się wydarzyć.
Dobre zarządzanie widać też w zakładach energetycznych, wielu spółdzielniach mieszkaniowych i służbach komunalnych polskich miast. W gminach też się poprawiło. Samorządowcy nauczyli się, że zadowolony wyborca to wartość nie do przecenienia.