Jak widać z zestawienia rosyjskiego biura analiz gospodarczych RiA Analityka (wg cen paliw w 32 krajach Europy na początek kwietnia), droga benzyna nie oznacza, że mieszkańców na nią nie stać. Najdroższe paliwo jest w Norwegii (w przeliczeniu - 8,18 zł/l), we Włoszech to 7,74 zł i w Grecji 7,7 zł.

W dziesiątce krajów z najdroższym paliwem znalazły się jeszcze Holandia, Dania, Szwecja, Portugalia, Finlandia, Niemcy i Wielka Brytania. Polskie jest tu na 25 miejscu. Tańsza od naszej jednostkowa cena jest tylko na Cyprze, w Bułgarii, Rumunii, na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie i na Białorusi, która kupuje z Rosji po zaniżonej cenie.

Jednak, jak podkreśla RIA Analityka, prawdziwą sytuację na europejskim rynku paliw oddaje to, ile za średnią miesięczną płacę netto mogą kupić obywatele poszczególnych krajów. Najwięcej za miesięczne pobory mogą tankować obywatele Luksemburga (3,3 tys. l), Norwegii (3,05 tys. l), Austrii i Belgii (po ok. 2,8 tys.l). Na ponad 2 tys. l starczy też wypłaty Niemcom, Szwedom i Francuzom.

Wszystkie te kraje to jednocześnie kraje, w których benzyna jest dużo droższa niż w Polsce. Jednak Polak za pobory zatankuje benzyny 95 tylko ok. 600 l. miesięcznie. Mniej wleje do baku tylko Litwin, Rumun, Białorusin, Bułgar i Ukrainiec (najmniej w Europie - ok. 211 l).

Jeszcze bardziej niepokojąca jest dynamika wzrostu cen paliw. W I kwartale liderem były Węgry (+15,6 proc.), przed Polską (+15,1 proc.), a trzecia jest Bułgaria (+14,9 proc.).