Protestujący odcinają dopływ paliwa do dystrybutorów używając wyłączników bezpieczeństwa, a następnie wymontowują bezpieczniki, by uniemożliwić szybkie przywrócenie pracy pomp paliwowych. Jednocześnie Greenpeace na swoim koncie na Twitterze zamieściła komunikat, w którym informuje, że "nie niszczy mienia należącego do Shella, a wszystkie wymontowane elementy zostaną zwrócone koncernowi".

Protest jest częścią kampanii "Uratować Arktykę". Jej celem jest zapobieżenie poszukiwaniom ropy naftowej, a także połowom ryb na masową skalę w rejonie Arktyki. – Nadszedł czas, by narysować linię na lodzie i powiedzieć Shellowi: stop. Dlatego zamykamy dziś stacje należące do koncernu w Londynie i Edynburgu. Mamy tuziny ochotników, którzy dziś zaatakują ponad 100 obiektów Shella – powiedziała Sara Ayech, jedna z działaczek Greenpeace.

Rzecznik Shella powiedział, że koncern zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre organizacje są przeciwne planom poszukiwań ropy naftowej w rejonie Arktyki. – Szanujemy ich stanowisko i cenimy sobie rzetelny dialog. Ofertę takiego właśnie dialogu kierujemy również do Greenpeace – dodał rzecznik.

Brytyjska policja aresztowała już w związku z dzisiejszą akcją dziewięć osób – cztery w Londynie i pięć w Edynburgu. Podobne protesty, choć na mniejszą skalę, mają również dziś miejsce w Danii i Niemczech.

W ubiegły piątek trzynastu aktywistów Greenpeace zostało zatrzymanych w holenderskiej Hadze, po tym, gdy próbowali zablokować dostęp do siedziby głównej koncernu Shell.