Wysokość strat podał agencji Nowosti Nikoła Gaszew główny inwespektor Ukrainy ds. bezpieczeństwa jądrowego. Sprawa awaryjnego zrzutu paliwa produkcji amerykańskiego koncernu Westinghouse z elektrowni jądrowej Południowo-Ukraińskiej, jest to dziś niejasna.
Według właściciela elektrowni — ukraińskiego koncernu Energoatom, w paliwie wykryto „zakłócenia w pracy". Siłownia zrzuciła w trybie awaryjnym podejrzane paliwo i w trybie nagłym zwróciła się o dostawę do rosyjskiego Rosatomu. Rosjanie paliwo dostarczyli.
Amerykanie z Westinghouse oświadczyli, że nie czują się winni w całej sytuacji. W ich ocenie paliwo mogło się zostać „zepsute" w czasie transportu. Ukraińcy są przekonani, że wina leży po stronie niedopracowanego składu paliwa.
Straty, które podał Gaszew to efekt przerwy w produkcji prądu oraz konieczności zakupu nowego paliwa. Pod koniec sierpnia władze zwolniły głównego energetyka kraju odpowiedzialnego za sektor jądrowy.
Westinghouse i Rosatom są globalnymi konkurentami na rynku paliwa jądrowego. Według Rosatomu ma on 17 proc. światowego rynku. Do 2010 r to Rosjanie zaopatrywali całą ukraińską energetykę jądrową. Potem Kijów skonfliktowany z Moskwą, zdecydował się kupować w USA.