Zdaniem agencji, europejskie koszty są wyższe, niż na innych kontynentach, zaś ropa naftową, którą przetwarzają, znacznie droższa. Więcej kosztuje w Europie także korzystanie ze środowiska naturalnego, wyższe są płace w tym sektorze, mniejsze natomiast wykorzystanie lokalnej infrastruktury. Ten koszt przerobu zgodnie z wyliczeniami MAE, po odjęciu amortyzacji i ceny baryłki ropy wynosi w Europie 4 dol., 3,3 dol. dla rafinerii amerykańskich i 3 dol. dla ich konkurentów z Bliskiego i Dalekiego Wschodu.
35 dol. na przerobie baryłki ropy naftowej zarabiają rafinerie w Stanach Zjednoczonych
Dolar, bądź niespełna dolar może wydawać się nieznaczną różnicą, zwłaszcza kiedy zyski są wysokie. Kiedy jednak marża spada, bo ceny ropy zaczynają rosnąć, np. jak to jest obecnie z powodu ponownej eskalacji zamieszek na Bliskim Wschodzie czy też z powodu kryzysu spada popyt, ten dolar zaczyna być niesłychanie drogi – stwierdzają analitycy MAE.
Marże w Europie zaczynają już spadać. Według MAE przetwarzanie Brenta w północno-zachodniej Europie przynosiło rafineriom marżę w wysokości 9 dol. na baryłce. Tymczasem Amerykanie za przeróbkę znacznie tańszej ropy uzyskiwali marżę w wysokości 35 dol.
Z tego powodu MAE widzi przed europejskimi rafineriami poważne kłopoty. Niski popyt na paliwa nie pozwala na podnoszenie cen przy dystrybutorach, więc można się liczyć z kolejnymi wyłączeniami rafinerii. Od kryzysu w 2008 r. przerób zmniejszył się o 1,6 mln baryłek dziennie. O 150 tys. baryłek dziennie zostanie zmniejszony przerób w ostatnim kwartale 2012 po ograniczeniu produkcji w Exxon w W. Brytanii.