Na przełomie września i października będziemy gotowi z uruchomieniem giełdy gazu – mówi Ireneusz Łazor, prezes Towarowej Giełdy Energii. Jego zdaniem najważniejsze formalne wymogi do uruchomienia obrotu już zostały spełnione. Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdziła regulamin obrotu gazem i regulamin giełdowej izby rozrachunkowej. Wkrótce TGE podpisze umowę z Gaz-Systemem, który zarządza krajowymi gazociągami przesyłowymi. Aby można było wyznaczyć pierwszy dzień notowań, trzeba jednak spełnić jeszcze kilka warunków.
– Jedną z kluczowych kwestii, niezbędnych do uruchomienia giełdy, jest podpisanie umów pomiędzy domami maklerskimi działającymi na TGE a przedsiębiorstwami mającymi zamiar handlować gazem. Dotyczy to także PGNiG i innych potencjalnych sprzedawców, bo obowiązujące regulacje wymagają pośrednictwa brokerów – twierdzi Łazor. Przypomina, że trwają prace legislacyjne, które mają umożliwić tym podmiotom bezpośrednie członkostwo w TGE. Tak jest na rynku energii.
Brakuje również nowego rozporządzenia taryfowego, które powinien wydać minister gospodarki. – Teoretycznie obrót na giełdzie gazu mógłby się odbyć już za dwa-trzy tygodnie. Praktycznie jest to niemożliwe, bo dziś nikt nie wie czy, kto, na jakich zasadach i jakie będzie ponosił koszty związane z opłatami magazynowymi, przesyłowymi i dystrybucyjnymi, gdy dojdzie do dostarczania sprzedanego lub kupionego na TGE gazu – mówi jeden z potencjalnych uczestników giełdy. Jego zdaniem obowiązujące teraz taryfy nie mają zastosowania do giełdy gazu, choćby dlatego, że dotyczą dostaw surowca w metrach sześciennych, a obrót na TGE ma być dokonywany w megawatogodzinach.
Dotychczas oficjalnie chęć dostarczania i sprzedawania gazu na giełdzie zadeklarowało jedynie PGNiG. Spółka zamierza oferować go około 100 mln m sześc. kwartalnie. To mało, zważywszy, że w ubiegłym roku zużyto w Polsce 14,4 mld m sześc. gazu.