Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego rozpatrywała wczoraj wnioski obywatelskie przeciwników gazu łupkowego z Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Bułgarii i Rumunii. Skarżącą z Polski była Teresa Wojda (w imieniu Obywatelskiego Ruchu Oporu). Według niej projekt stwarza poważne zagrożenie, doprowadzi do skażenia wód gruntowych oraz będzie się cechował większą emisją CO2 niż proces spalania węgla. – Zagrożony jest piękny teren rolniczy słynący z folkloru łowickiego – powiedziała petycjonariuszka, która przyjechała do Brukseli z siostrą. Wspominała m.in. o trzęsieniach ziemi w Wielkopolsce. Skarżyła się, że nie chce im pomóc polski prezydent. Według niej ma ona poparcie milionów Polaków, ale boją się oni podpisać jej petycję. – W Polsce czujemy się zastraszeni – powiedziała. Stwierdziła też, że w rodzinnym Łowiczu nie pije już wody z kranu ze strachu przed zanieczyszczeniami.

Na zagrożenia środowiskowe skarżą się wnioskodawcy z innych krajów. Domagają się zakazu wydobywania gazu z łupków.

Do tego pomysłu odnieśli się eksperci zaproszeni przez eurodeputowanych. – Traktat lizboński uniemożliwia Unii działania ingerujące w strategię doboru źródeł pochodzenia energii – oceniła Marta Ballesteros z firmy doradczej Milieu. Według niej można jednak wprowadzić takie warunki dla działalności wydobywczej, które wezmą pod uwagę wątpliwości dotyczące ochrony środowiska. Przypomniała jednak, że jeśli takie propozycje prawne w znaczący sposób wpłynęłyby na dobór źródeł energii, to wymagają jednomyślności w UE.

Ogólnoeuropejski zakaz wydobycia gazu łupkowego jest niemożliwy, jego przeciwnicy starają się więc przekonać do jak najdalej idących restrykcji. – W dyskusji o łupkach mamy zbyt wiele emocji. Przeciwnicy zarzucają drugiej stronie, że jest na usługach koncernów zainteresowanych wydobyciem gazu z łupków. Zwolennicy oskarżają drugą stronę o przymierze z Gazpromem – powiedział Bogusław Sonik, eurodeputowany PO, który jest autorem sprawozdania PE o środowiskowych skutkach wydobycia gazu łupkowego. Według niego potrzebna jest rzeczowa dyskusja. I uznanie, że kraje zainteresowane eksploatacją łupków mogą to robić, ale przy minimalnym ryzyku.

O zagrożeniach środowiskowych mówił ekspert z instytutu Ludwig-Bolkow-Systemtechnik, który już półtora roku temu ostrzegał przed ryzykiem eksploatacji gazu z łupków. Skrytykowali go polscy eurodeputowani – Lena Kolarska-Bobińska z PO i Konrad Szymański z PiS. Według nich niemiecki instytut nie bierze pod uwagę ustaleń innych ekspertów. Szymański zauważył też, że instytut pomija milczeniem jedyny raport dotyczący rzeczywistego eksperymentu frakcjonowania hydraulicznego, które miało miejsce w Polsce.