Ile zarabia się na platformie

Najlepiej zarabiają podobno bankierzy inwestycyjni, chirurdzy plastyczni, a także – o czym mniej wiadomo – nafciarze na platformach wiertniczych i wydobywczych

Publikacja: 15.10.2012 20:22

Ile zarabia się na platformie

Foto: Bloomberg

Najlepiej zarabiają podobno bankierzy inwestycyjni, chirurdzy plastyczni, a także – o czym mniej wiadomo – nafciarze na platformach wiertniczych i wydobywczych - piszą Luke Pachymuthu i Manash Goswami z agencji  Reutera.

Nieco ponad 20 lat temu Johnathan Roberts zaczął pracę na platformie naftowej, za 5 dolarów za godzinę. Dziś jako świeżo mianowany szef operacyjny w norweskiej Standard Drilling zarabia pół miliona dolarów rocznie.

To ogromny skok tego 45-letniego Amerykanina, nawet uwzględniając inflację. Zarobki na platformach bardzo wzrosły, bo na świecie panuje boom na wydobywanie ropy i gazu z szelfu kontynentalnego.

Bardzo mało jest szefów i pracowników w tej wyspecjalizowanej dziedzinie przemysłu, gdzie pracy jest ogrom, a wykonywanie jej wiąże się z życiem całymi tygodniami na platformie daleko od stałego lądu. Dla nowych graczy z Azji, gdzie popyt na energię rosnących burzliwie gospodarek napędza poszukiwania złóż offshore, koszty i dostępność wykwalifikowanych pracowników będą dużym czynnikiem hamującym.

- Pieniądze, jakie teraz dostaną za godzinę nie mieszczą się w głowie, zaledwie pięć lat temu zarabiali połowę – stwierdza Roberts, który w tym roku przeniósł się z Teksasu do Singapuru. Jego zarobki wzrosły ponad dwukrotnie w 1999 r., gdy w branży brakowało ludzi do pracy, podobnie do sytuacji, która dojrzewa teraz.

Rosnący popyt na ropę i gaz zmusza firmy naftowe do poszukiwań w odległych Re i trudnych regionach (Arktyka) albo w nowych strefach przybrzeżnych, bo maleje wydobycie z dostępnych złóż. Światowy popyt na ropę wzrósł w 2011 r. o 14 proc. Wobec 2001 r. do 88 mln bd – wynika z rocznego przeglądu statystycznego koncernu BP. Na szybko rosnące gospodarki przypadła znaczna część tego wzrostu — spożycie w Chinach podwoiło się w tym okresie do 9,76 mln bd.

Sektor energetyczny i wydobywczy oferuje dobre zarobki – stwierdza Wyn James, mieszkający w Singapurze Brytyjczyk, który zrezygnował w tym roku z kariery bankowej i założył Zhen Global, firmę rekrutującą i załatwiającą pracę w wydobyciu ropy i innych surowców kopalnych.

- Dostrzegamy obecnie ostry niedobór ludzi o stosowanych umiejętnościach, od inżynierów i techników po chemików – mówi James. — Nawet jeśli tacy specjaliści istnieją na świecie, to niekoniecznie w miejscu, gdzie są potrzebni. A więc my szukamy takich ludzi we wszystkich zakamarkach świata i plasujemy ich w projekty, krótko- lub średnioterminowe, ale gdzie mogą zarobić przyzwoite pieniądze, żyć w innym kraju, na szelfie, gdzie wypadnie.

Globalna tendencja

Wiercenia głębinowe — jedna z najtrudniejszych ale najbardziej lukratywna część w biznesie wydobywczym -skupiły się głównie w Zatoce Meksykańskiej. W minionej dekadzie pojawił się jednak inny ważny gracz – Brazylia, z nieoszacowanymi zasobami w basenie Santos, położonym aż 300 km na południowy wschód od Sao Paulo, na głębokości ponad 1500 m. Ten region dosłownie wysysa setki operatorów platform, wiertniczych, inżynierów i innych techników.

Po drugie stronie świata China National Offshore Oil Corp (CNOOC) zmierza do stworzenia do 2020 r. możliwości wydobywania dziennie z głębin u wybrzeży Chin miliona baryłek równoważnika ropy. Indie trzeci w Azji importer ropy, rozwija działalność poszukiwawcza w głębokich wodach Zatoki Bengalskiej.

W ubiegłym roku istniało na świecie 540 platform offshore, do końca bieżącego roku ich liczba powinna wzrosnąć do 591 – szacuje Faststream Recruitment, brytyjska firma werbunkowa dla żeglugi i przemysłu naftowego (ropy i gazu). – To największy roczny skok w ostatniej dekadzie – stwierdza szef firmy, Mark Robertshaw. W 2013 r. liczna platform wzrośnie o 28 do 619.

- Wzrost oznacza ponad 11 tys. nowych miejsc pracy w ciągu 12-18 miesięcy wobec obecnie 117 tys. przy założeniu, że średnio na platformie potrzeba 184 ludzi.

- Jeśli uznać, że w ciągu ostatnich 10 lat roczna liczba wynajmowanych platform wzrosła do średniej 539 w 2011 r., to staje się oczywiste, iż zatrudnienie pracowników offshore, mieszkających na różnego rodzaju platformach skoczy znacząco – dodaje.

Praca fizycznych na platformie

Brak odpowiedniej kadry specjalistów sprawił, że zarobki najmniej przygotowanego zawodowo pracownika na platformie wzrosła w ostatnich 5 latach niemal dwukrotnie do 18-20 dolarów za godzinę. Pracownik, który coś już chwycił w tym fachu, dostaje około 27-28 dolarów. – A kiedy ten najniższy w hierarchii dostaje podwyżkę, to dotyczy ona wszystkich, aż po samą górę — dodaje szef platformy Roberts.

Platforma funkcjonuje według 12-godzinnych zmian, ludzie pracują na niej przez 14 dni, potem mają 14 dni urlopu. Taki harmonogram powoduje, że wielu z nich odchodzi, bo zarobki w branży IT czy w innych także rosną, a absolwenci wyższych uczelni technicznych mają inne możliwości.

- Coraz trudniej znaleźć wykwalifikowanych pracowników – przyznaje prezes norweskiej firmy wierceń głębinowych, Sevan Drilling, Scott Kerr.

Wzrost zarobków widać wyraźnie w bilansach firm. W największym na świecie producencie platform, Keppel Corp, fundusz płac skoczył w 2011 r. o 27 proc. do 1,43 mld dolarów wobec 2007 r., podczas gdy liczba pracowników o 5,7 proc. Niemal 90 proc. załogi pracuje w dziale platform naftowych.

Poza zarobkami firmy starają się przyciągnąć najbardziej utalentowanych możliwością zrobienia kariery zawodowej. –Inżynier nie musi być inżynierem przez całe życie. Ja skończyłem studia w projektowaniu statków, pracowałem w zawodzie przez kilka lat, a później trafiłem do zarządzania – stwierdził prezes Keppel Corp, Choo Chiau Beng. – Pod pewnymi względami dobrze opłacany prezes Keppel przyciągnął innych ludzi do firmy, bo okazało się, że nie trzeba być prawnikiem, by dużo zarabiać, można być inżynierem – mówi.

Dla takich ludzi jak Roberts nie można kręcić nosem na pieniądze. — Po odprowadzeniu podatków moja pierwsza tygodniówka wynosiła 167 dolarów. Pierwsze mieszkanie było bardzo małe, zwykła kawalerka – wspomina. Dziś ma dom w miejscowości w Teksasie, gdzie dbają o trawniki, założyli parki krajobrazowe, istnieją cztery pola golfowe. Roberts odkłada pieniądze na kupno rancza za 2 mln dolarów. – Nie należę do urodzonych w czepku, doszedłem do wszystkiego ciężką pracą — podsumowuje.

Najlepiej zarabiają podobno bankierzy inwestycyjni, chirurdzy plastyczni, a także – o czym mniej wiadomo – nafciarze na platformach wiertniczych i wydobywczych - piszą Luke Pachymuthu i Manash Goswami z agencji  Reutera.

Nieco ponad 20 lat temu Johnathan Roberts zaczął pracę na platformie naftowej, za 5 dolarów za godzinę. Dziś jako świeżo mianowany szef operacyjny w norweskiej Standard Drilling zarabia pół miliona dolarów rocznie.

Pozostało 94% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie