Narodowy Operator Kopalin Energetycznych, spółka której powołanie przewidziano w ustawie o wydobywaniu węglowodorów, ich opodatkowaniu i Funduszu Węglowodorowym, będzie obejmowała udziały w koncesjach oraz inwestowała w rozpoznanie i wydobycie ropy i gazu.

Firmy zabiegające o nowe licencje rozpoznawczo-wydobywcze będą startować w publicznych przetargach, określając w składanej ofercie nie tylko planowane nakłady inwestycyjne, ale i minimalny udział NOKE. W efekcie państwowa spółka będzie mogła być udziałowcem każdej tego typu koncesji. Czy zechce podjąć się tej roli, zdecydują jej władze. W stosunku do dotychczas wydanych 111 licencji poszukiwawczo-rozpoznawczych, ich właściciele będą mieli prawo pierwszeństwa do nabycia powstałych z ich przekształcenia koncesji wydobywczych. Do tego typu licencji nie muszą zapraszać NOKE, ale mogą, jeśli uznają to za właściwe.

– NOKE będzie głównie dbał o interesy państwa na terenie koncesji, na której będzie miał udziały, będzie się tam angażował kapitałowo i współuczestniczył w zarządzaniu oraz przekazywał wypracowany zysk do budżetu państwa i Węglowodorowego Funduszu Pokoleń. Na jego obecności mogą również skorzystać firmy będące udziałowcami w danej koncesji, gdyż dzięki obecności państwowej spółki zwiększą się ich możliwości pozyskania kredytów – mówi Piotr Woźniak, wiceminister środowiska.

NOKE będzie spółką ze 100-proc. udziałem Skarbu Państwa, niepodlegającą prywatyzacji. Firmę zarejestruje i wniesie do niej niezbędny kapitał minister skarbu. Do NOKE mogą też trafić pieniądze z Inwestycji Polskich (ma dysponować 40 mld zł), podmiotu, którego powołanie zapowiedział w ostatnim expose premier.

Dziś koncesje mogą być wydawane tylko pojedynczym firmom. Nie ma więc możliwości, aby jej udziałowcami było kilka podmiotów. Nowe regulacje przewidują, że wyjątkiem będzie NOKE. Tam, gdzie pojawi się państwowa spółka, będzie przypisany jej konkretny udział w koncesji.