Władimir Putin ma dość ignorowania przez Gazprom gazu łupkowego. Podczas ostatniego posiedzenia komisji ds. energetyki przy prezydencie, nakazał szefom Gazpromu przedstawienie na specjalnym posiedzeniu rządu, zasad prowadzonej polityki eksportowej.

Na to, że Gazprom bagatelizuje gaz łupkowy zwróciła już uwagę Izba Obrachunkowa Federacji. W poniedziałek Izba (odpowiednik polskiego NIK) zażądała od resortu energetyki Rosji oficjalnych amerykańskich danych np. gazu łupkowego. Gazprom twierdzi bowiem, że jest to produkcja nie tylko niebezpieczna dla środowiska, ale i nieopłacalna.

Tymczasem, jak dowodzi w rozmowie z gazetą Wiedomosti Peter Voser dyrektor wykonawczy Shell, średnia cena produkcji gazu z łupku w USA to 2 dol. na 1 mln brytyjskich jednostek cieplnych; a uzyskiwana cena to 3 dol. Nie ma więc mowy o braku zysków z łupkowych inwestycji.

Do tego popyt na gaz w Europie już spadł o 10 proc. w minionym roku. Jest to efektem nie tylko kryzysu czy bardziej przyjaznych technologii, lecz też wzrostu wydobycia węgla oraz importu tego surowca z USA (o 36 proc.).

- Jest jeszcze jedna ważna tendencja - wzrost popytu na LNG - zauważył Putin. Tymczasem Rosja ma tylko jeden zakład skraplania; w 2011 r jej udział w światowym rynku LNG wynosił tylko 4,8 proc. Gazprom z uporem inwestuje za to w nowe gazociągi na gaz ziemny.