Korespondencja z Brukseli
W opublikowanym właśnie programie KE na przyszły rok znalazł się punkt dotyczący ram prawnych dla „bezpiecznego niekonwencjonalnego wydobycia węglowodorów". Jak już informowaliśmy, na początku września ukazał się niekorzystny dla przyszłości gazu łupkowego raport brytyjskiej firmy AEA Technology, wskazujący na konieczność zmian przepisów środowiskowych. Wtedy rzecznik unijnego komisarza ds. środowiska zapowiedział projekt nowych przepisów. Obrońcy gazu łupkowego wskazywali jednak, że to tylko stanowisko jednego komisarza, a nie całego kolegium. Umieszczenie punktu w ostatecznym planie prac KE na 2013 rok oznacza jednak, że sprawa jest poważna i ma poparcie przewodniczącego KE.
– Punkt znalazł się w programie prac KE po konsultacjach w gronie trójki zainteresowanych komisarzy – powiedział nam Joe Hennon, rzecznik komisarza ds. środowiska. Oprócz jego szefa Janeza Potocnika w konsultacjach brali jeszcze udział Gunther Oettinger, komisarz ds. energii, i Connie Hedegaard, komisarz ds. zmiany klimatycznej. Do spotkania doszło 4 października, potem odbyły się jeszcze techniczne konsultacje z państwami członkowskimi. Do końca roku będą ogłoszone konsultacje publiczne, które potrwają dwa–trzy miesiące. Na ich podstawie KE zaproponuje przepisy.
– Nie wiemy jeszcze, czy będzie to jedna dyrektywa dotycząca gazu łupkowego, czy też poprawki do wielu istniejących już regulacji – tłumaczy Hennon. Jednak według niego sprawa jest przesądzona. Raport środowiskowy AEA Technology (uznany przez polski rząd za niewiarygodny) wskazuje, że są wyraźne luki w obowiązującej legislacji i jeśli ofensywa gazu łupkowego przejdzie z fazy poszukiwań do fazy wydobycia, konieczne są nowe przepisy.
W programie KE akurat ten punkt przyszłorocznych prac określony jest mianem „legislacyjny/nielegislacyjny". Według naszych informacji stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, w dziedzinie środowiska KE ma kompetencje i może proponować legislację, ale już w dziedzinie dywersyfikowania źródeł energii – nie. Tu może np. prowadzić akcję edukacyjną, stąd opcja „nielegislacyjna". Po drugie, mimo że komisarz Potocnik chce nowych przepisów, to niekoniecznie musi zdążyć z projektem w 2013 roku. W tym wypadku w przyszłym roku mogłyby się więc pojawić dokumenty konsultacyjne czy opcje do wyboru. A konkretny projekt nowej dyrektywy lub poprawek do już istniejących zostałby przedstawiony później.