O decyzji rząd Estonii poinformował Nord Stream AG (Gazprom ma 51 proc.; Wintershall i E.ON Ruhrgas po 15,5 proc.; Gasunie i GDF SUEZ po 9 proc.). Operator Gazociągu Północnego chciał wykonać badania w estońskiej przybrzeżnej morskiej strefie ekonomicznej, dla celów sporządzenia analizy techniczno-ekonomicznej budowy dwóch dodatkowych nitek gazociągu.

- Szanujemy decyzję Estonii, odmowy nam zgody na badania. To oznacza, że budowa części gazociągu w estońskiej strefie nie będzie możliwa. Dlatego skupimy się na alternatywnych trasach przebiegu gazociągu w Zatoce Fińskiej - informuje spółka.

Brzmi to raczej jak groźba, aniżeli komunikat, ale tak naprawdę bez estońskiej zgody dalsze zwiększanie mocy gazociągu stoi pod znakiem zapytania. Dwie kolejne nitki musiałyby, tak jak już funkcjonujące, omijać estońską strefę, a to oznacza większą długość, wyższe koszty i dłuższy czas realizacji.

W 2007 r Estonia nie dała zgody na podobne badania w swoich wodach więc gazociągu musiał pójść naokoło - przez wody Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Decyzja o budowie dwóch kolejnych nitek zapadła w październiku. Udziałowcy liczyli, że tym razem uda się je poprowadzić krótszą trasą obniżając koszty.

Obecnie gazociągiem płynie 27 mld m3 gazu rocznie. Budowa dwóch kolejnych nitek podwoi moc. Projekt ma ruszyć w pierwszym kwartale 2013 r.