Eksperci potwierdzają panujący w branży energetycznej pogląd, że węgiel pozostanie bardzo istotny dla krajowej gospodarki. Jednak nie jest możliwe, by w 2020 r. miał nadal ponad 90 proc. udziału wśród paliw wykorzystywanych do produkcji energii, tak jak dzisiaj.
To efekt nie tylko promowania przez Unię Europejską odnawialnych źródeł energii i subsydiów, na które liczyć mogą ekologiczne źródła prądu. Jednocześnie technologia wciąż posuwa się naprzód, efektywność instalacji wykorzystujących wiatr i słońce cały czas rośnie. A rozwijający się globalny rynek urządzeń do produkcji zielonej energii osiąga efekty skali, przez co ceny nowych instalacji cały czas spadają.
60 procent energii w Niemczech ma w 2030 r. pochodzić ze źródeł odnawialnych; obecnie jest to ok. 20 proc.
– Z naszych analiz wynika, że już w 2020 roku wykorzystanie wiatru i słońca będą na tyle konkurencyjne cenowo, że przestaną wymagać dopłat z kieszeni konsumentów i będą w stanie coraz skuteczniej zastępować węgiel i gaz. W efekcie popyt na konwencjonalne surowce będzie spadać i spowolni tempo wzrostu ich cen. W ocenie naszych ekspertów w 2022 roku będziemy świadkami punktu zwrotnego – ceny prądu w Niemczech wyhamują, a potem zaczną spadać – uważa Stephan Lehrke, partner i dyrektor zarządzający w The Boston Consulting Group.
Niemiecki przykład
Zmiany w energetyce następujące za zachodnią granicą wciąż budzą u nas niedowierzanie. Obecnie w Niemczech już ponad 20 proc. wytwarzanej energii pochodzi z odnawialnych źródeł. Do 2030 r. odsetek ten ma wzrosnąć do 60 proc. To prowadzi do wzrostu cen prądu, ale oczekuje się, że jest to zjawisko przejściowe. Po przekroczeniu pewnej masy krytycznej, stawki powinny zacząć spadać.