Według premiera Donalda Tuska winnymi zamieszania wokół projektu budowy gazociągu Jamał II są zarówno były już mister skarbu Mikołaj Budzanowski, jak i władze Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Jego zdaniem nie informowały one ministra skarbu we właściwym trybie o trwających rozmowach z Gazpromem i podejmowanych decyzjach.
– Dlatego będę oczekiwał od nowego ministra skarbu szybkich i zdecydowanych działań, które jako przedstawiciel właściciela powinien podjąć w odniesieniu do spółki PGNiG, włącznie z konsekwencjami personalnymi. W mojej ocenie powinny to być pierwsze działania nowego ministra skarbu – stwierdził premier.
Z wypowiedzi premiera wynika również, że jeśli PGE nie będzie bardziej skutecznie dostosowywać się do polityki rządu, to prezes spółki Krzysztof Kilian będzie musiał liczyć się z utratą stanowiska. W ten sposób odniósł się też do sytuacji wokół strategicznej inwestycji, jaką jest budowa dwóch nowych bloków w Elektrowni Opole. Władze PGE uznały, że ten projekt jest nieopłacalny.
Po wypowiedziach premiera kurs akcji PGNiG spadł o 1,5 proc. Co jednak ważniejsze, zachowywał się zdecydowanie gorzej niż ogół notowanych walorów, co może świadczyć o tym, że inwestorzy negatywnie zareagowali na decyzję premiera.
PGNiG nie chciało w piątek w jakikolwiek sposób odnieść się do wystąpienia premiera i raportu szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, który badał przepływ informacji między resortami i spółkami w sprawie memorandum gazowego. – Memorandum to dokument bez wartości. Rosjanie dostali jakiś kwit, a my niższe ceny. Wiele hałasu o nic, ale kozłów do politycznej gry trzeba znaleźć – stwierdziła osoba związana ze spółką, do której dotarła „Rz".