– Do końca tego roku nie spodziewałbym się konkretnych decyzji w sprawie nadpodaży na rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla, m.in. ze względu na brak możliwości legislacyjnych. Sądzę, że Komisja Europejska powróci do tematu backloadingu lub od razu trwałego wycofania części jednostek przed kwietniem 2014 r. – mówi „Rz" Maciej Wiśniewski, prezes DM Consus specjalizującego się w rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
Backloading, czyli plan tymczasowego wycofania z rynku 900 mln praw do emisji CO2, przepadł w kwietniu w Parlamencie Europejskim. Plan miał podbić rekordowo niskie ceny uprawnień, jednak jego blokada (zainicjowana przez polskich europosłów) jeszcze bardziej obniżyła ceny, a prognozy mówią o kolejnych spadkach w drugim półroczu. W Brukseli jednak słychać już głosy, że unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard tak łatwo się nie podda.
– Wszyscy musimy się liczyć z tym, że Unii Europejskiej nie stać na wizerunkową porażkę, jaką byłoby przyznanie się do błędów w polityce klimatycznej i wspierającym ją systemie EU ETS – uważa Wiśniewski.
– Dlatego interwencja usprawniająca funkcjonowanie systemu prędzej czy później może nastąpić. Warto też pamiętać, że przychody ze sprzedaży uprawnień mogą się okazać dla budżetów państw UE istotnym zastrzykiem finansowym, co nie jest bez znaczenia w czasach kryzysu. Zatem także z perspektywy ministrów finansów interwencja będzie korzystna. Reasumując, polityka klimatyczna to poligon, na którym ściera się wiele różnych interesów, nie tylko między państwami, ale i wewnątrz rządów poszczególnych krajów – podkreśla prezes DM Consus.
Niemcy poczekają?
Z kolei w ocenie analityków Pravda Capital Partners, firmy m.in. usług brokerskich na rynku CO2, Niemcy najprawdopodobniej nie wypracują konstruktywnego stanowiska w sprawie reformy systemu handlu emisjami EU ETS przed jesiennymi wyborami w tym kraju (22 września). Do tego czasu kanclerz Angela Merkel w obawie przed utratą większości w parlamencie prawdopodobnie nie wypowie się o backloadingu.