Ostatnie decyzje Komisji Europejskiej w sprawie przesunięcia aukcji 900 mln ton pozwoleń na emisję CO2 (tzw. backloading) pokazują, jak duża jest pokusa UE, by regulować ten rynek. Uświadamiają też, że system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), stanowiący jeden z filarów unijnej strategii ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, przetrwa w kształcie podobnym do obecnego.
Krótko rzecz ujmując, system ten polega na ustanowieniu zmniejszanego co roku limitu całkowitej emisji w sektorach przemysłu cechujących się wysoką emisją gazów cieplarnianych. Dziś obejmuje on ok. 11 tys. podmiotów z UE i krajów współpracujących jak Islandia, Liechtenstein czy Norwegia. Firmy w ramach limitów otrzymują lub kupują uprawnienia do emisji, które mogą sprzedawać. Taki sztuczny rynek ma skłonić największych trucicieli do cięcia emisji m.in. przez inwestowanie w odnawialne źródła energii (OZE).
Tyle że backloading nie zmniejsza dzisiejszej ilości uprawnień na rynku, a jedynie opóźnia wypuszczenie kolejnych transz, aż do roku 2020.
– To oznacza, że ceny uprawnień wcale nie będą rosnąć tak gwałtownie, jak spodziewano się jeszcze niedawno. Bo podaż zostanie ograniczona tylko na pewien czas. Co więcej, okresowo może dochodzić nawet do spadku cen praw do emisji – uważa Juliusz Preś z zarządu Domu Maklerskiego Consus. Według jego prognoz w tym roku średnia cena uprawnienia będzie oscylować między 5 a 6 euro za tonę. – W kolejnych latach cena będzie rosła w tempie maksymalnie 1–1,5 euro rocznie. Przedsiębiorcy nie zapłacą zatem więcej niż 8 euro w 2015 r., 10 euro w 2016 r. Po 2019 r., kiedy opóźnione prawa do emisji trafią do obiegu, koszt ich zakupu spadnie. W całym tym okresie ich cena nie dojdzie do 20 euro, tylko może do 12 euro – uważa Preś.
To dobra wiadomość dla największych polskich spółek z sektorów wydobywczego, chemicznego czy energetycznego. Po pierwsze dlatego, że jako emitujące stosunkowo duże ilości gazów cieplarnianych, do 2020 r. mogą korzystać ze sporej puli uprawnień darmowych. Polska dostała ok. 130 mln t darmowych uprawnień. Tych przeznaczonych na aukcje przypadłoby w 2014 r. na nasz kraj 55,5 mln t zgodnie ze starym kalendarzem. O ile mniejsza będzie ta transza, okaże się w marcu lub kwietniu.