– Równie ambitne cele jak w polityce klimatycznej Europa musi przyjąć w polityce przemysłowej – stwierdził wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami. Takie stanowisko zostało wypracowane przez rząd i będzie prezentowane na forum europejskim, by podczas marcowego posiedzenia Rady Europejskiej nie zapadły wiążące decyzje w zakresie celów klimatycznych do 2030 r.
Jak zaznaczył Piechociński, dzięki aktywnym działaniom naszych reprezentantów w Brukseli stanowisko Polski już zyskuje sojuszników. Przypomnijmy, że Komisja Europejska zaproponowała w styczniu 40-proc. cel redukcji emisji dwutlenku węgla jako obligatoryjny dla poszczególnych państw członkowskich w ramach polityki energetyczno-klimatycznej UE. Ustalono też wtedy, że cel udziału energii ze źródeł odnawialnych (OZE) na poziomie 27 proc. będzie wspólny dla wszystkich krajów wspólnoty. Propozycje te mają być dyskutowane właśnie na marcowym szczycie UE.
– Polska jest gotowa rozmawiać o walce ze zmianami klimatu w perspektywie 2030 roku, ale pod warunkiem, że na stole leży pragmatyczny i racjonalny plan oddziaływania tych klimatycznych postulatów na przemysł i gospodarkę – podkreślił Piechociński.
W jego ocenie zgłoszone przez KE propozycje w ogóle nie biorą pod uwagę punktu widzenia konkurencyjności europejskiego przemysłu. A przyjęta przez niektóre kraje członkowskie strategia zaczyna zagrażać stabilności Europy, która traci swe przewagi konkurencyjne. – Najlepszym tego symptomem jest ucieczka energochłonnego przemysłu poza granice UE z najsilniejszego rynku, jakim są Niemcy – zaznaczył minister gospodarki, wskazując na chemiczny koncern BASF. Piechociński uważa, że wizja Europy bez dymiących kominów, ale „z dymiącymi głowami" okazała się wizją naiwnie romantyczną. – Aby rywalizować z Azją czy Ameryką i zachęcać kapitał do inwestycji, trzeba mieć nie tylko romantyczną wizję, lecz także twarde warunki, ofertę dla przemysłu, żeby nie chciał wychodzić z Europy – podsumował wicepremier.
W polskim miksie energetycznym, który będzie opisany w aktualizowanej polityce energetycznej do 2050 r., węgiel pozostanie ważny pomimo tego, że koniunktura na ten surowiec będzie w Europie coraz gorsza. Piechociński podtrzymał też deklaracje, że do 2020 r. Polska będzie miała 19 proc. energii z OZE, a do 2030 10 – 12 proc. prądu pochodzić będzie z elektrowni jądrowej. – Dziś nie możemy z całą pewnością powiedzieć, że gaz łupkowy zrewolucjonizuje polski rynek tak jak w Stanach Zjednoczonych. Dlatego stawiamy na dywersyfikację, ale najważniejszy pozostanie węgiel – podkreślił Piechociński.