Dziennikarze "USA Today" i "Wall Street Journal" odkryli, że nazwisko szefa Exxonu znalazło się w pozwie sądowym, w którym mieszkańcy bogatego Bartonville w Teksasie (część aglomeracji Dallas) domagają się wstrzymania budowy ujęcia wody przeznaczonej do szczelinowania – niekonwencjonalnej technologii wydobycia gazu z pokładów skał łupkowych. Tillersona widziano także na spotkaniu rady miejskiej Bartonville zorganizowanym przez przeciwników budowy. Szef Exxonu poświęcił także cały dzień na udział w mediacjach. Według dokumentów sądowych realizacja projektu wiązałaby się z podniesionym poziomem hałasu oraz zagrożeniem dla ruchu drogowego, bo na drogach pojawiłyby się dziesiątki samochodów-cystern.
Projekt ma być realizowany przez Cross Timbers Water Supply i przewiduje budowę 15-kondygnacyjnej wieży ciśnien w pobliżu rezydencji Tillersona oraz jego rancha, na którym hoduje konie.
Szczelinowanie hydraulicznie (ang. fracking), stosowanie przy wydobyciu gazu łupkowego, jest uważane przez obrońców środowiska naturalnego za technologię co najmniej kontrowersyjną. Wymaga bowiem wstrzykiwania w pokłady skał łupkowych setek tysięcy hektolitrów wody wymieszanej z chemikaliami. W wielu miejscach w USA mieszkańcy skarżą się na skażenie ujęć wody pitnej. Exxon Mobil, podobnie jak inne wielkie koncerny naftowe jest mocno zaangażowany w wydobycie gazu tą metodą i utrzymuje, że technologie są całkowicie bezpieczne. Rzecznik prasowy giganta ograniczył się do stwierdzenia, że pozew Tillersona jest jego "prywatną sprawą" a Exxon Mobil nie jest weń zaangażowany prawnie.
Media w USA komentują pozew jako typowy przejaw postawy "not-in-my-backyard" (dosł. nie w moim ogródku) pojawiającej się często w sytuacji konfliktu interesu publicznego z prywatnym. Przyznają jednak, że zachowanie szefa Exxonu w kontekście działalności koncernu, którym kieruje, musi budzić co najmniej zdziwienie.