Wydarzenia w gazowym trójkącie Rosja–Unia–Ukraina znów przyspieszyły. Niespodziewanie w niedzielę Rosjanie podali, że w poniedziałek odbędą się w Brukseli trójstronne rozmowy gazowe. Dotąd Rosja utrzymywała, że będzie rozmawiać już tylko z Ukrainą, a termin nie został jeszcze ustalony.
Najpierw Bułgaria, potem Serbia
Tego samego dnia Bułgaria wstrzymała prace przy budowie u siebie gazociągu południowego (South Stream) omijającego Ukrainę. Wcześniej premier Płamen Oreszarski spotkał się za zamkniętymi drzwiami z amerykańskimi senatorami.
Deputowany i wiceszef komitetu energetycznego rosyjskiej Dumy Leonid Kałasznikow nazwał decyzję Bułgarii prawdziwym szantażem energetycznym.
Prace stanęły „do czasu usunięcia nieprawidłowości w przetargu, które wytknęła Komisja Europejska". Chodzi o przetarg na realizację gazociągu. Wygrało go konsorcjum Strojtransgazu, kontrolowanego przez objętego sankcjami Giennadija Timczenkę, i bułgarskiego Gasprojekt Jug. Zdaniem KE przetarg przeprowadzono „z naruszeniem prawa UE".
Szef KE Jose Barroso ostrzegł innych uczestników South Stream (Węgry, Słowenia, Chorwacja, Austria, Włochy i nienależąca do Unii Serbia) przed konsekwencjami. – Uruchomiliśmy procedury o naruszeniu prawodawstwa UE przez Bułgarię. Za tym pójdą podobne, w stosunku do innych unijnych uczestników South Stream, jeżeli nie zostaną usunięte pewne bariery naszego wspólnego rynku energetycznego. Unia musi mówić i działać według jednego klucza w kontaktach ze swoimi dostawcami – stwierdził Barroso.