Nowelizacja ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw, w wersji przegłosowanej niedawno przez Sejm, może spowodować wzrost cen benzyny i oleju napędowego. – Konieczność spełnienia jej wymogów spowoduje zwyżkę kosztów funkcjonowania stacji. To zapewne stopniowo będzie się przekładać na ceny paliw – mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. O konkretnych liczbach nie chce mówić, gdyż szczegółowe szacunki nie zostały jeszcze przeprowadzone.
Do wzrostu kosztów funkcjonowania stacji paliw mogą się przyczynić zwłaszcza przepisy podnoszące dopuszczalną zawartość biokomponentów w benzynach silnikowych z 5 proc. do 10 proc. Nie wszystkie silniki samochodowe są jednak przystosowane do pracy na takim paliwie.
W efekcie wprowadzono okres przejściowy, który ma obowiązywać do 2020 r. W tym czasie właściciele stacji, którzy zdecydują się wprowadzić do swojej oferty benzynę z zawartością do 10 proc. biokomponentów (będzie oznaczona symbolem E10) muszą zainwestować w dodatkowy zbiornik i dystrybutor na ten rodzaj paliwa. Muszą jednocześnie oferować benzynę z dodatkiem biokomponentów do 5 proc. (będzie oznaczona symbolem E5).
Wieciech twierdzi, że wprowadzanie do oferty E10 nie jest jednak przymusowe. Właściciele stacji paliw mogą go zatem nie sprzedawać.
Od 2020 r. benzyna będzie już sprzedawana z dodatkiem biokomponentów do 10 proc. Co wówczas mają zrobić użytkownicy aut z silnikami niedostosowanymi do tego rodzaju paliwa? – Jeśli będzie popyt, pojawią się również dystrybutory z benzyną E5 – twierdzi Wieciech.