Ukrainiec średnio zużywa trzy razy więcej gazu niż konsument z Unii. Dane podał Andrij Kobolew prezes Nafogazu - krajowego operatora gazowego.
- Dopóki obywatele będą wykorzystywać gaz i inne źródła energii tak jak obecnie, to naszemu państwu będzie bardzo trudno wyskoczyć z gazowego koszyka Rosji - ostrzegł menadżer w ukraińskiej telewizji, podała agnacja Unian.
Po czasach sowieckich Ukraina odziedziczyła nie tylko największy system przesyłu gazu i absolutny brak zasad oszczędzania. Do tego przez 20 lat w większości miast nie było remontów gazociągów lokalnych; nie było unowocześniania budownictwa i systemów ogrzewania ani też edukacji nastawionej na oszczędzanie. Dopóki rosyjski gaz płynął szerokim i tanim strumieniem, nikt na Ukrainie nie odczuwał potrzeby jego oszczędzania. W mieszkaniach i urzędach panowały zimą upały, ciepło obficie wydostawało się na zewnątrz przez nieszczelne okna, drzwi, ściany.
Prezes Naftogazu podkreślił, że w ostatnich latach koncern zwiększył możliwości importu gazu spoza Rosji tak bardzo, że obecnie może w ten sposób zaspokoić 60 proc. potrzeb importowych.
W nowym roku nieunikniona jest podwyżka taryf dla tych, którzy marnotrawią najwięcej czyli dla ludności. Gaz podrożeje 3-5 razy. Pozwoli to zmniejszyć obciążenia budżetowe; zwiększyć krajów wydobycie gazu i energoefektywność. Będzie to także krok do osłabienia korupcji na Ukrainie. W branży gazowej była ona powszechna. Odbiorcy indywidualni dawali łapówki np. za zakwalifikowanie ich do rządowych subsydiów, zwalniających w opłat za gaz. Teoretycznie pomoc mogli dostać tylko najbiedniejsi. W praktyce dostawał ten, kto dał w łapę.