Owa rezerwa miała być głównym mechanizmem reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). Jej wprowadzenie miało skutkować zmniejszeniem nadwyżki tych certyfikatów na rynku, a w efekcie doprowadzić do wzrostu ich cen. To z kolei miało być dla sektora energetycznego bodźcem do zwiększania inwestycji w niskoemisyjne źródła wytwarzania i stopniowego odchodzenia od produkcji energii w konwencjonalnych jednostkach. W tym przypadku chodzi głównie o elektrownie węglowe. Zdaniem Justina Wilkes'a, zastępcy dyrektora generalnego Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (EWEA) prawodawcy stracili właśnie szansę na wzmocnienie systemu ETS, który miał wspomóc Europę w transformacji jej od gospodarki węglowej na niskoemisyjną. – Wyższa cena uprawnień do emisji CO2 będzie możliwa dopiero w przyszłości. Jeśli jednak rezerwa stabilizacyjna wejdzie w życie dopiero w 2021 roku, to przez kolejnych pięć lat możliwe będą inwestycje w technologie wytwarzania oparte na paliwach kopalnych. A te w przyszłości staną się nieopłacalne ekonomicznie i przestarzałe – twierdzi Wilkes.

Jednak to co martwi europejskich lobbystów związanych z sektorem odnawialnych źródeł, cieszy naszych przedsiębiorców z branży energetycznej, która w większości opiera się na węglu.

Jak zauważa Marek Woszczyk, prezes PGE i szef rady zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, skupiającego największe firmy energetyczne z Polski, głosowanie w komisji ITRE, pomimo że finalnie skończyło się odrzuceniem raportu, pokazało że propozycja rezerwy stabilizacyjnej jest bardzo kontrowersyjna. - Istotne jednak jest, że dwie najważniejsze poprawki zostały na początku głosowania przyjęte – stwierdza Woszczyk. Ma na myśli fakt, iż większość posłów ITRE opowiedziała się za późniejszym wejściem mechanizmu rezerwy w życie (czyli nie w 2017 a właśnie w 2021 r.) oraz sprzeciwiła się przeniesieniu 900 mln pozwoleń na emisję CO2 do rezerwy, co w konsekwencji usunęłoby je z rynku. Jego zdaniem komisja środowiskowa, która zajmie się sprawą 24 lutego, powinna wziąć pod uwagę stanowisko ITRE . - Obydwie te poprawki, forsowane przez Niemcy, Wielką Brytanię i Francję, spowodowałyby znaczący wzrost cen uprawnień do emisji gazów cieplarnianych – dodaje Woszczyk.

W ocenie Pawła Jankowskiego, maklera DM Consus czwartkowa decyzja ITRE wpłynie na spadek cen uprawnień do emisji. Już w czasie głosowania wartość uprawnień w grudniowych kontraktach terminowych notowanych na giełdzie ICE w Londynie spadła ponad 7 proc., do 7 euro.