Problem przejrzystości cenowej, a właściwie jej braku, pojawia się we wszystkich dyskusjach w Komisji Europejskiej. Sądzę, że jego rozwiązanie znajdzie się w projekcie unii energetycznej – powiedziała „Rzeczpospolitej" Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. polityki przemysłowej, przedsiębiorstw i rynku wewnętrznego. – Bardzo ważne jest, żeby Komisja Europejska miała pełną wiedzę na temat kontraktów gazowych zawieranych w państwach członkowskich. Chodzi nie tylko o umowy na szczeblu krajowym, ale też pomiędzy podmiotami prywatnymi. Dziś tylko ten, kto sprzedaje gaz, ma wiedzę o wszystkich kontraktach – mówi Bieńkowska.
W środę Komisja Europejska przeprowadzi pierwszą polityczną dyskusję na temat unii energetycznej, która jest jednym z priorytetów przewodniczącego Jean-Claude Junckera. Po pierwszej, orientacyjnej debacie eksperci KE pod wodzą wiceprzewodniczącego KE Maroša Šefčoviča przystąpią do napisania projektu, który ma być przedstawiony publicznie w marcu.
Do tej pory komisarze rozmawiali w tzw. grupie projektowej, czyli w gronie kilku komisarzy. Bieńkowska, jako komisarz zajmująca się przemysłem i rynkiem wewnętrznym, uczestniczyła w tych przygotowaniach.
Różne ceny gazu dostarczanego przez Gazprom do UE to efekt politycznej kalkulacji rosyjskich władz. Najwięcej płacą odbiorcy w Europie Środkowo-Wschodniej, czyli w krajach, które często krytykują rosyjską politykę. Dokładne ceny nie są jednak znane, bo objęto je tajemnicą handlową. Wszystkie zna jedynie Gazprom, a odbiorcy widzą tylko cenę płaconą przez siebie i nie mają żadnego porównania.
Z nieoficjalnych danych, opublikowanych ostatnio przez Radio Wolna Europa, wynika, że w 2013 r. za gaz najwięcej płaciła Polska (526 dol. za m3), a najmniej Wielka Brytania (313 dol. ). Powyżej 500 dol. płaciły jeszcze Litwa i Czechy, a poniżej 400 dol. Holandia, Niemcy, Francja, Austria i Węgry.