Polska uniezależnia się od dostaw z Rosji

W ciągu najbliższych miesięcy zyskamy nowe możliwości importu ropy naftowej i paliw drogą morską.

Aktualizacja: 14.05.2015 14:37 Publikacja: 13.05.2015 21:00

Rodzime rafinerie jeszcze nigdy nie były tak bezpieczne pod względem zaopatrzenia w surowiec i zbytu

Rodzime rafinerie jeszcze nigdy nie były tak bezpieczne pod względem zaopatrzenia w surowiec i zbytu produktów naftowych.

Foto: Fotorzepa/Wojciech Stróżyk

Rodzime rafinerie jeszcze nigdy nie były tak bezpieczne pod względem zaopatrzenia w surowiec i zbytu produktów naftowych. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) w przyszłym miesiącu otworzy nowe, piąte już stanowisko przeładunkowe w gdańskim Naftoporcie. W IV kwartale uruchomiony zostanie – po sąsiedzku z Naftoportem – nowy terminal przeładunkowy, który dzięki sześciu gigantycznym zbiornikom na ropę znacząco wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Polski. Eksperci mówią wprost – nowe inwestycje grupy PERN uniezależnią nas od dostaw ropy z Rosji.

Mamy alternatywę

W 2014 r. ponad 90 proc. surowca przerabianego przez zakłady Orlenu i Lotosu pochodziło z Rosji. Wydarzenia na Ukrainie i groźba zakręcenia przez rosyjski Transnieft kurka z ropą sprawiają, że Polska musi szukać alternatywnych kierunków i źródeł importu. Naszym jedynym dotychczas oknem na świat był Naftoport. Dziś nasze rafinerie w Płocku i Gdańsku oraz dwie niemieckie: Schwedt i Leuna, wykorzystują jedną trzecią możliwości przeładunkowych tego obiektu. W razie problemów z dostawą surowca ropociągiem Przyjaźń ze Wschodu lada moment zyskamy zupełnie nowe możliwości zaopatrzenia.

Kosztem 420 mln zł u wybrzeża Bałtyku PERN buduje terminal, który ma szansę stać się nie tylko wentylem bezpieczeństwa dla naszego kraju, ale także hubem do tzw. tradingu, czyli handlu surowcem i produktami naftowymi i chemicznymi.

Prace w terminalu idą pełną parą. Jak tłumaczy Włodzimierz Karpiński, minister Skarbu Państwa, zaawansowanie tej kluczowej inwestycji sięga 67 proc.

– Patrząc na to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, decyzje inwestycyjne o dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia podejmowane w ostatnich latach trzeba uznać za całkowicie słuszne – podkreśla minister. Jego zdaniem w naszym regionie nie ma projektu tego typu o podobnej skali.

– Budowa zakończy się w IV kwartale tego roku i jeszcze w tym roku w gdańskim terminalu naftowym będzie możliwe składowanie ropy. Dzięki tej inwestycji będziemy w stanie sprowadzać surowiec z każdego kierunku na świecie. To radykalnie podnosi bezpieczeństwo energetyczne Polski – zapewnia minister Karpiński.

W terminalu będzie sześć zbiorników o pojemności 62 tys. m sześc. każdy. Da to możliwość składowania ponad 300 tys. ton ropy. W razie potrzeby będzie można pompować z nich 120 tys. m sześc. surowca na dobę.

– Terminal to inwestycja związana z bezpieczeństwem energetycznym kraju. Przygotowuje ona nas na ewentualne odcięcie dostaw ropy z Rosji – komentuje Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku naftowego. Jak zaznacza, w normalnych warunkach terminal nie będzie jednak Polsce potrzebny. – Trudno sobie wyobrazić sytuację, że Polska stanie się europejskim hubem handlu tym surowcem – twierdzi.

Paliwowe zagrożenie

Na spory handel mocno liczą w PERN-ie. – Mamy już umowy z zagranicznymi traderami, którzy chcą wykorzystać naszą infrastrukturę przeładunkowo-magazynową – twierdzi Marcin Moskalewicz, prezes państwowej spółki.

Takie globalne firmy handlowe miałyby korzystać również z infrastruktury paliwowo-chemicznej terminalu. Ta – według projektu PERN – ma być wybudowana w II etapie inwestycji, do 2018 roku. Nie wiadomo jednak, czy plany spółki uda się zrealizować. Polskie rafinerie obawiają się bowiem zalewu paliw z importu.

– Terminal może być bardzo poważnym zagrożeniem dla rodzimych rafinerii – potwierdza Andrzej Szczęśniak. – Gdyby wykorzystać przyszłe możliwości przeładunkowe tego obiektu, pół Polski można byłoby zalać produktami naftowymi z importu – ostrzega i dodaje, że od wielu miesięcy o zagrożeniu Orlen, a zwłaszcza Lotos, informują resort skarbu. – Ale bez efektu – podkreśla ekspert.

Jak ustaliliśmy, wygląda jednak na to, że koncernom udało się przekonać ministra. Prezes PERN przyznał nam, że spółka pracuje nad zmianą koncepcji rozbudowy terminalu. – Analizujemy scenariusz, w którym postawimy na infrastrukturę do przeładunku produktów chemicznych – wyjaśnia Marcin Moskalewicz.

Część paliwowa może powstać, ale w okrojonej wersji i miałaby być skierowana pod eksportowe potrzeby Orlenu i Lotosu. – Nie możemy działać na niekorzyść naszych rafinerii. PERN i spółki porozumieją się na poziomie biznesowym – mówi „Rzeczpospolitej" Włodzimierz Karpiński.

Dariusz Kobierecki, prezes Naftoportu

Zakończyliśmy etap odbiorów technicznych piątego stanowiska przeładunkowego w porcie. Zostanie ono oddane do użytkowania na przełomie maja i czerwca. Warta blisko 40 mln zł inwestycja zwiększy zdolności przeładunkowe paliw z 6 do 8 mln ton rocznie. Po uruchomieniu terminalu naftowego i połączeń kolejowych paliwa do i z Naftoportu będą mogły słać również inne firmy.

Jeśli chodzi o ropę, mamy możliwości zaopatrzenia polskich i niemieckich rafinerii w 40 mln ton rocznie.

Dodatkowo rafinerie Schwedt i Leuna – przy ewentualnym zamknięciu rurociągu Przyjaźń – mogą sprowadzić około 8 mln ton surowca z portu w Rostoku. W 2014 r. przeładowaliśmy 9 mln ton ropy, z czego 7 mln ton stanowiła ropa rosyjska.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie