W Polsce powstaje dziś 4,2 tys. MW nowych mocy węglowych. To najwięcej nie tylko w Europie Wschodniej, gdzie – wykorzystując to paliwo – buduje się łącznie 6 tys. MW, ale na całym kontynencie. Dla porównania w Niemczech i Holandii powstaje łącznie 2,2 tys. MW – wynika z analizy agencji Platts, która zestawiła inwestycje energetyczne w naszym regionie, z tym co się dzieje w tzw. starej Unii.
W zachodniej Europie powstają za to elektrociepłownie gazowo-parowe. Łączne budowane moce w tej technologii sięgają 3,7 tys. MW i przekraczają dwukrotnie te budowane w krajach naszego regionu. Wyliczać można dalej, wskazując na dynamiczny rozwój morskiej energetyki wiatrowej, siłowni na biomasę czy szczytowo-pompowych, które jeśli powstają dziś w Europie Środkowo-Wschodniej, to ich moce są niezauważalne.
Rządzi polityka
– Polska idzie pod prąd, inwestując głównie w węgiel i energetykę opartą na tym paliwie. W dużej mierze decyduje o tym polityka, a nie kwestie ekonomiczne – komentuje Bartłomiej Kubicki z Societe Generale. Jak tłumaczy, za kilka lat energetyka wiatrowa – obecnie najszybciej rozwijająca się technologia OZE – stanie się opłacalna bez subsydiów. Koszty wytwarzania z węgla będą zaś rosły. – Już przy dzisiejszych cenach energii planowany nowy blok w Ostrołęce nie jest rentowny – wskazuje Kubicki. Opłacalność tego typu inwestycji wygląda jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na ceny hurtowe energii w takich krajach, jak Niemcy czy Czechy, gdzie struktura wytwarzania w większym stopniu zdominowana jest przez źródła niskoemisyjne.
Tam nauczono się już, żeby budować bloki w takich technologiach, na które dostępne jest finansowanie. A nie od dziś wiadomo, że coraz więcej instytucji odwraca się od lokowania kapitału w coraz bardziej ryzykownym biznesie węglowym. Jednocześnie przykłady takich gigantów, jak E.ON, RWE czy Engie (dawny GDF Suez) powinny dawać do myślenia. Bo zachodnie firmy też przespały moment transformacji i w efekcie musiały albo spisać olbrzymią część majątku na straty albo zweryfikować swoją strategię i przeorganizować biznes. Nasze koncerny mogą wpaść w podobną pułapkę, zwłaszcza że te największe, czyli PGE i Tauron już zaczęły robić odpisy na miliardy złotych.
Zdaniem prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej wpadliśmy w pułapkę średniego rozwoju, zanim udało nam się rozwinąć na bazie energetyki węglowej. W tym czasie takie kraje jak Anglia i Niemcy, które wykorzystały swoją szansę, dziś zwracają się w kierunku innych źródeł. – Dystans do najbardziej rozwiniętych państw będzie się tylko pogłębiać, bo zostaniemy zmuszeni przez Unię do przebudowania naszej energetyki. Racjonalne jest to, że chcemy budować swoje bezpieczeństwo na podstawie dostępnego paliwa i technologii. Równocześnie o konkretnych rozwiązaniach dla energetyki czy górnictwa decyduje nie rząd wspierany przez ośrodek studiów strategicznych, ale stowarzyszenia działające na rzecz tych branż – wskazuje Mielczarski.