Rosnący import prądu dobitnie pokazuje brak konkurencyjności polskich wytwórców wobec firm z regionu.
W I półroczu do Polski wpłynęło 8,6 TWh energii, a wypłynęło ponad 6,7 TWh. Rok temu było to odpowiednio ok. 6,4 TWh i 6 TWh. To wszystkie przepływy – zarówno na handel, jak i wynikające z konieczności bilansowania systemu.
Skąd idzie prąd
Przewaga importu nad eksportem jest jeszcze wyraźniejsza, gdy spojrzymy tylko na wymianę handlową. Jak podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne, w I półroczu wszystkimi połączeniami przesłano do nas ponad 2,9 TWh (w I połowie 2015 r. było to 1,8 TWh), a eksport sięgnął 0,27 TWh (rok temu 0,9 TWh).
Wspiera nas głównie energia z Ukrainy i Litwy, która nie wpływała do nas w pierwszej połowie ub.r. Jednak po sierpniowym kryzysie energetycznym w ub.r. PSE zaczęło ogłaszać przetargi na moce przesyłowe z pierwszego kraju. Z kolei z drugim od grudnia łączy nas most LitPol Link.
– Jesteśmy skazani na import energii – twierdzi Michał Borg, senior trader w Fiten. Jak tłumaczy, przy dzisiejszych niskich cenach energii w regionie nie mamy dokąd eksportować naszego prądu. A tendencja ta może się tylko pogłębiać, bo węgiel drożeje, co jeszcze wywinduje hurtowe ceny.
Zdaniem Borga to tylko zwiększy popyt na niewielkie moce (ok. 200–300 MW) udostępniane przez PSE na połączeniach z Niemcami. Na granicy zachodniej zainstalowano bowiem jedno z urządzeń blokujących niekontrolowane przepływy z niemieckich wiatraków, udostępniając część mocy na rynku spot dla handlu. A drugą łączącą nas z Niemcami linię wyłączono.
Jednak akurat w przypadku przepływów na tzw. profilu południowym (uwzględniającym obok Niemiec, także moce z Czech i Słowacji) widać istotny spadek przesyłanych ilości energii rok do roku. Znacząca poprawa na granicy z Niemcami nastąpi dopiero po zamontowaniu drugiego urządzenia blokującego niekontrolowane przepływy energii. Wtedy moce przesyłowe zwiększą się do ok. 1 tys. MW. Ale to może przeciągnąć się przynajmniej do 2019 r.
Pojedyncze godziny
Marian Kilen, menedżer ds. tradingu w Fortum, wskazuje, że nadal nasze średnie ceny są o ok. 9–10 euro/MWh wyższe niż niemieckie. Jednak zdarzają się godziny, w których naszym spółkom opłaca się wysyłać energię do Niemiec.
– Prąd jest tam stosunkowo drogi przy bezwietrznej pogodzie, zwłaszcza w godzinach porannych i wieczornych, kiedy panele słoneczne nie działają z pełną mocą. Wtedy, zwłaszcza przy słabszym złotym, eksport staje się uzasadniony ekonomicznie – tłumaczy Kilen.
Zarobić na naszej energii można też, wysyłając ją na Litwę w dni, kiedy kabel Nord Balt (łączy Litwę ze Szwecją) nie działa i ceny energii szybują ponad poziom w Polsce.
Tak było w czerwcu, gdy energia w hurcie kosztowała na Litwie ponad 100 euro/MWh. Choć i u nas wtedy było dość drogo. Także wczoraj i dziś kabel nie działa, więc chętni wytwórcy mogą na tym skorzystać.
– Generalnie są to tylko pojedyncze dni. Gdyby nie było awarii kabla, to poza Węgrami bylibyśmy teraz najdroższym krajem pod względem hurtowych cen – twierdzi Kilen.
Mimo to nie słychać u nas na razie o budowie drugiego etapu połączenia z Litwą (zwiększającego moc z 500 MW do 1 tys. MW), choć tamtejszy operator już ogłosił przetarg na studium wykonalności LitPol Link 2. Z kolei Wilno już rozmawia z władzami szwedzkimi o drugim kablu pod Bałtykiem. Podobne połączenie Polski ze Szwecją niezmiennie działa na pełnych mocach.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.