Niskie temperatury w Polsce nie skończą się jak w ostatnich dniach w Finlandii: problemami systemu elektroenergetycznego. – Nasz system pracuje stabilnie, według aktualnych prognoz w najbliższych dniach będzie utrzymana wymagana rezerwa mocy – uspokaja Maciej Wapiński z biura prasowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Operator podkreśla, że jednostki wytwórcze są dyspozycyjne, i nie przewiduje problemów bilansowych, nawet pomimo rosnącego popytu na prąd. – Zapotrzebowanie utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie i w poniedziałek okresowo przekraczało 27 GW – mówi Wapiński. Dla porównania: rekord chwilowego zapotrzebowania na moc w krajowym systemie elektroenergetycznym zanotowano 12 lutego 2021 r. i wyniósł 27,6 GW.
Czytaj więcej
Kiedy w Polsce debatujemy na temat wprowadzenia Zielonego Ładu, w Parlamencie Europejskim już deb...
Możemy się jednak spodziewać dużego importu energii. Wielkość i kierunek wymiany handlowej zależą od decyzji uczestników rynku i ceny energii. W poniedziałek wieczorem w niektórych godzinach import handlowy do Polski według planu miał wynieść blisko 4 GW. – W ciągu dnia (8 stycznia br.) dla poprawy bilansu niezbędny był również import operatorski – przyznaje Wapiński. Chodzi o pomoc Słowacji, Czech i Szwecji.
O dostawy energii spokojni są także eksperci. Jak tłumaczy Kamil Moskwik z Instytutu Jagiellońskiego, sytuacja bilansowa systemu elektroenergetycznego to żywy i dynamiczny oraz czasem nieprzewidywalny organizm. - Tak jak określone warunki letnie (upały oraz nadmiar generacji z fotowoltaiki), tak i zima oraz związane z nią niskie temperatury powietrza to okres testu dla stabilnej pracy systemu elektroenergetycznego. Zima to z jednej strony czas najwyższego zapotrzebowania na moc. Z drugiej to okres niskiego nasłonecznienia, a co za tym idzie niskiej generacji z fotowoltaiki. To także ryzyko tzw. Dunkelflaute (suszy OZE), czyli wielodniowego braku generacji z wiatru, który miał miejsce w Polsce np. między 23 a 26 stycznia 2023 roku- wymienia ekspert.