Hetmański: Podwyżki w PGG to odwleczenie dużej batalii

Decydenci od 10 lat mówią o tym, żeby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a drugą ręką dokładają się do tego, żeby prądu w gniazdkach któregoś dnia nam zabrakło – mówi Michał Hetmański, Fundacja Instrat, gość programu Michała Niewiadomskiego #RZECZoBIZNESIE.

Publikacja: 21.02.2020 11:02

Hetmański: Podwyżki w PGG to odwleczenie dużej batalii

Foto: energia.rp.pl

Zarząd PGG porozumiał się ze związkami zawodowymi. Górnicy dostaną 6 proc. podwyżki.

– Warszawa nie zobaczy w przyszłym tygodniu strajków. Nie wygrał w tym rozdaniu nikt, bo nie siedliśmy do rozmów o sprawiedliwej transformacji energetycznej. Takiej, która bierze pod uwagę nie tylko zobowiązania klimatyczne Polski, ale również oczekiwania społeczeństwa, populacji Śląska i innych regionów węglowych, które są realnie zagrożone utratą ekonomicznego statusu w swoich zawodach. 120 tys. miejsc pracy w górnictwie jest zagrożone, a nadal odwlekamy moment rozpoczęcia rozmów. Tymczasowo, w małej bitwie wygrali górnicy i związki zawodowe. Jest to odwleczenie dużej batalii – mówił Hetmański.

Przypomniał, że w 2018 r. elektrownie i elektrociepłownie spaliły 34 mln ton węgla, a w 2019 r. 31 mln ton. To największy spadek na przestrzeni ostatnich lat.

– Odnawialne źródła energii wypierają elektrownie węglowe. Udział węgla w miksie regularnie spada. Z 80 proc. w 2018 r. do 75 proc. w 2019 r. Duży udział miała wpływ również ciepła zima, która zmniejszyła popyt na węgiel. Na samo ogrzewanie zużywane jest 24 mln ton węgla – tłumaczył gość.

Fundacja Instrat przygotowała raport “2030. Analiza dot. granicznego roku odejścia od węgla w energetyce w Europie i Polsce”.

– Pierwszym sektorem, który idzie pod działo armatki unijnej polityki klimatycznej jest elektroenergetyka. Wskazujemy, że na podstawie globalnych modeli klimatycznych jest to rok graniczny wymagany do spełnienia porozumienia paryskiego – mówił Hetmański.

Co ma wypełnić pustkę po 2030 r.

Hetmański ocenił, że w porównaniu do czasów, gdy budowano bloki węglowe mamy dużo bardziej rynkową sytuację.

– Mamy zliberalizowany rynek energetyczny w świetle nowych przepisów UE, nacisku na wspólnoty energetyczne i prosumentów. Radykalnie obniżyły się koszty inwestycyjne w OZE. Dużo trudniej jest spiąć przysłowiowego excela na większy lub średniej wielkości blok konwencjonalny, bo obarczony jest dużo większym ryzykiem regulacyjnym i systemowym. Należy odejść od gigantomanii i docenić energetykę rozproszoną budowaną przez prywatne przedsiębiorstwa energetyczne – mówił gość.

– Nie da się na dłuższą metę utrzymać tego, że między dużymi koncernami energetycznymi są rozgrywane lokalizacje i technologi na nowe bloki. To nie jest dobry kierunek, który opóźnia moment oddawania nowych mocy, żeby zastąpić stare. To jest paradoks. Decydenci od 10 lat mówią o tym, żeby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a drugą ręką dokładają się do tego, żeby prądu w gniazdkach któregoś dnia nam zabrakło. Sami opóźniają transformację sterując ręcznie regulowany rynek. Dlatego dochodzi do sytuacji, że brakuje mocy w systemie – dodał.

Energetyka Zawodowa
O czym rozmawiał premier z szefami spółek energetycznych? Znamy szczegóły
Energetyka Zawodowa
Premier radzi prezesom spółek energetycznych. W tle ceny prądu
Energetyka Zawodowa
Premier daje zielone światło dla nowego Rafako, które ma produkować dla wojska
Energetyka Zawodowa
Zmiany na rynku energii tworzą nowy biznes
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Energetyka Zawodowa
Powstaje plan powrotu Rafako. W tle pojawił się koreański chętny