Na Europejskiej Giełdzie Energii (EEX) w Lipsku notowania uprawnień do emisji CO2 znów gwałtownie wzrosły. W minionym tygodniu cena na rynku spotowym przekroczyła 27 euro za tonę CO2, sięgając w piątek rekordowych 27,32 euro. Jeszcze w styczniu stawki sięgały 22–23 euro, a w lutym spadły nawet poniżej 20 euro za tonę. Uprawnienia muszą kupować elektrownie i fabryki, by pokryć własne emisje CO2. To kluczowy element polityki Unii Europejskiej na rzecz walki ze zmianą klimatu.
Analitycy są jednomyślni – za ostatnimi podwyżkami stoją głównie zawirowania wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Konsekwencje już widać w rosnących cenach energii elektrycznej na warszawskiej giełdzie. W dalszej kolejności odczują to wszyscy konsumenci w rachunkach za prąd.
Fotorzepa, Robert Wójcik
Kilka czynników
– Rynek oczekiwał brexitu, a wraz z nim wyprzedawania brytyjskich uprawnień do emisji CO2. Oddalenie tej wizji skutkuje wzrostem popytu i notowań CO2 – wyjaśnia Paweł Puchalski, analityk Santandera BM. Dodaje, że trudno dziś przewidzieć, jak dalej mogą się kształtować ceny uprawnień. – Wiadomo jednak, że celem UE jest utrzymanie wysokich notowań i ma ona narzędzia do tego, by tę cenę podwyższać – zauważa Puchalski.
Tomasz Bujacz, ekspert Vertis Environmental Finance, wśród kolejnych czynników mających wpływ na ceny CO2 wymienia też m.in. przypadający na koniec kwietnia termin uzupełnienia ewentualnych braków w ilości uprawnień z 2018 r. – Są instalacje w Europie, które nie pokryły jeszcze w pełni deficytów roku poprzedniego i są teraz aktywne. Wiele firm także na bieżąco zabezpiecza emisję z roku 2019 – wyjaśnia Bujacz. W jego opinii popyt może dalej rosnąć, bo z roku na roku firmy otrzymywać będą coraz mniej darmowych uprawnień.
Analitycy Societe Generale do tej listy dodają jeszcze rosnące w ostatnim czasie ceny gazu, surowca, który jest alternatywnym dla węgla paliwem do produkcji energii elektrycznej.
CZYTAJ TAKŻE: Firmy energetyczne grożą pozwami za ceny prądu
Efekty już widać
Rosnące koszty zakupu CO2 przekładają się na wzrost cen energii elektrycznej. Zwłaszcza w Polsce, gdzie około 80 proc. prądu produkuje się z węgla. W piątek na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie cena 1 megawatogodziny (MWh) energii elektrycznej z dostawą na przyszły rok kosztowała 268,23 zł. To o 4 proc. więcej niż na początku tego miesiąca i aż o 32 proc. więcej niż przed rokiem.
– Przy braku ingerencji państwa ceny prądu dla konsumentów w przyszłym roku musiałyby być istotnie wyższe niż obecnie – zapewnia Puchalski.
Pytani przez nas eksperci szacują, że gospodarstwa domowe za energię mogą płacić w przyszłym roku nawet o 30–50 proc. więcej niż obecnie.
Dalszy rajd w górę uprawnień do emisji CO2 to także niekorzystny scenariusz dla firm energetycznych, bo ceny energii nie rosną tak szybko jak ich koszty. – W efekcie widać ryzyko dla poziomu zysków krajowej energetyki opartej na węglu brunatnym i kamiennym – podkreśla Puchalski. Na to samo wskazuje Bartłomiej Kubicki z Societe Generale: – Cena CO2 jest odzwierciedlona w cenie energii elektrycznej w Polsce, jednakże krajowe firmy energetyczne z roku na rok mają coraz mniej darmowych uprawnień do emisji i muszą je kupować na rynku, w związku z czym ich wyniki na tym ucierpią.