Aktualizacja: 14.11.2024 01:40 Publikacja: 25.11.2022 16:18
Foto: Adobe Stock
Kolejny trudny dzień przeżywała energetyka w czwartek 24 listopada br. Polska importowała tego dnia w ramach międzyoperatorskiej pomocy systemowej nawet 2,4 GWh. To efekt wydłużającego się o kolejne dni remontu kapitalnego największego bloku energetycznego w kraju w Kozienicach, ale i bardzo niskiej wietrzności.
Obawy o dostępność energii każdego roku w Polsce rosną w związku z rosnącymi liczbami remontów i przestojów bloków energetycznych. Jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) ubytki mocy w elektrowniach krajowych wynosiły w 2021 r. 23,3 GW, zaś rok wcześniej było to w skali całego 2020 r. 16,5 GW. Przekłada się to na rosnącą potrzebę importu energii w ramach międzyoperatorskiej wymiany międzysystemowej w dni, w które rezerwa mocy w polskim systemie kurczy się poniżej 9 proc. Koszty tych dostaw jeszcze w 2020 r. wynosiły ponad 9 mln zł, w 2021 r. już 62 mln zł. W tym roku koszty mogą być większe. Operator jednak uspokaja: jego stosowanie nie jest niczym niezwykłym, ale nie jest to środek, z którego zawsze można korzystać. „To zależy od dostępności rezerw mocy u naszych sąsiadów, a cała Europa mierzy się z napiętą sytuacją bilansową” – tłumaczy nam biuro prasowe PSE. W ostatnich tygodniach najtrudniejsze dla polskiego systemu energetycznego są poniedziałki. I tak, 14 listopada br. Polacy posiłkując się pomocą operatorską z Czech i Słowacji importowali 1,6 GWh energii, zaś 21 listopada br. Polacy skorzystali z pomocy rzędu 900 MWh oferowanej przez Słowaków i Szwedów.
Polsce grożą duże problemy z dostawą mocy do produkcji energii elektrycznej już w 2026 r. Bez jakichkolwiek działań na początku lat 30. może nam brakować blisko 9,5 GW mocy w stabilnych elektrowniach – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Nowe prawo energetyczne mające na celu „promowanie neutralności węglowej” uchwaliły w piątek Chiny – podały państwowe media. W ten sposób Pekin chce zrealizować swoje zobowiązania do dekarbonizacji gospodarki do 2060 roku.
Gdy ostatnio robi się chłodniej, OZE wytwarzają mniej energii, a w elektrowniach węglowych trwają remonty, w Polsce pojawiają się problemy z produkcją prądu. Aby uchronić się przed ryzykiem braku mocy, PSE wzywają spółki, aby przygotowały jak największą dostępną moc zabezpieczając rezerwę. Tak się stało w środę 6 listopada, a w czwartek 7 listopada uchronił nas przed tym import handlowy ze Szwecji i Niemiec.
Polsce nie zabrakło mocy do produkcji energii elektrycznej. Polskie Sieci Energetyczne (PSE) dzięki przywołaniu stanu rynku mocy uniknęły zagrożenia dostaw energii. Problemy z zapewnieniem mocy do produkcji energii zbiegły się w czasie z raportem Najwyższej Izby Kontroli na temat tego mechanizmu. Zdaniem NIK rynek mocy zapewnił bezpieczeństwo dostaw energii, ale problem może pojawić się w kolejnych latach.
Dane na temat przemieszczania się ludności, czy zagęszczenia mieszkańców, pomagają firmom i miastom podejmować odpowiednie decyzje.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne informują, że ogłosiły okresy przywołania na rynku mocy na środę, 6 listopada 2024 r., w godzinach 16.00–17.00, 17.00–18.00, 18.00–19.00. Operator sięga po to narzędzie, by nie zabrakło nam mocy do produkcji energii.
Hiszpanie udowodnili, że niezawodność i stabilny rozwój są kluczem do zaufania, jakim obie marki darzą klienci.
Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały z amerykańską instytucją finansowania rozwoju DFC U.S. International Development Finance Corporation list intencyjny w sprawie wsparcia projektu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej równowartością ponad 4 mld zł. W grę wchodzi łącznie nawet 74 mld z.
Polsce grożą duże problemy z dostawą mocy do produkcji energii elektrycznej już w 2026 r. Bez jakichkolwiek działań na początku lat 30. może nam brakować blisko 9,5 GW mocy w stabilnych elektrowniach – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Przy drogiej energii osłabiamy szanse rozwojowe, ale w przypadku jej braku będziemy mieli do czynienia z buntem biznesu i zwykłych konsumentów. Buntem, który – niezależnie od jej winy – może się skończyć wywiezieniem klasy politycznej „na taczkach”.
Administracja prezydenta Joe Bidena przedstawia plany potrojenia przez USA mocy w elektrowniach jądrowych do 2050 r. Prezydent elekt, Donald Trump - jak donosi Bloomberg - będzie kontynuował te plany, mimo, że wcześniej wypowiadał się krytycznie o kosztach budowy nowych elektrowni jądrowych.
Premier Donald Tusk powołał Wojciecha Wrochnę na stanowisko Pełnomocnika Rządu do Spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej oraz na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Przemysłu - poinformowało resort przemysłu. Wrochna będzie odpowiadał m.in. za realizację projektu jądrowego.
Bez opóźnień toczą się wstępne prace konieczne do startu przygotowań do budowy elektrowni jądrowej. Finansowanie jest zatwierdzone, trwa wybór wykonawców.
Po awarii systemu energetycznego SEN w październiku przyszła pora na huragany. Oskar i Rafael niszczyły sieć, do 8 listopada przywrócono w Hawanie dostawy elektryczności zaledwie w 20 procentach. Rosja obiecała Kubie dostawę 80 tys. ton oleju napędowego w związku z kryzysem energetycznym.
Premier Donald Tusk potwierdza prasowe doniesienia, że rząd planuje dalej mrozić ceny energii w przyszłym roku. Co więcej gabinet Tuska zamierza zrewidować także swoją postawę wobec systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Deklaracje te to efekt m.in. możliwych skutków wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas