Rząd broni węgla w zgodzie z Unią

Minister energii chce wypracowania nowego modelu wsparcia dla elektrociepłowni. Mimo że będą oparte głównie na węglu, smog ma być mniejszy.

Publikacja: 21.05.2017 19:34

Rząd broni węgla w zgodzie z Unią

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Nowy model miałby zastąpić system certyfikatów (żółtych dla produkcji energii i ciepła z gazu oraz czerwonych dla węgla), który kończy się w 2018 r. – Chcielibyśmy, by przynajmniej założenia do ustawy były gotowe po wakacjach potwierdził w rozmowie z „Rz” Andrzej Kaźmierski, dyr. Departamentu Energii Odnawialnej w ME. – Jest taka potrzeba. Inwestorzy muszą wiedzieć, czego oczekiwać – dodał, pytany o duże tempo prac.

Będzie to zgodne z doktryną UE, która widzi potencjał kogeneracji, preferując efektywne źródła wytwarzania.

Ominąć unijne rafy

W Brukseli będziemy jednocześnie rozmawiać o systemie wsparcia dla wytwarzania konwencjonalnego, tj. rynku mocy i dla elektrociepłowni.

– Chcemy w rozmowach przedwstępnych z przedstawicielami Komisji Europejskiej zbadać, na jakie rafy można się natknąć w czasie procesu zatwierdzania nowego rodzaju pomocy dla elektrociepłowni, by ich uniknąć – zaznacza Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP). – Chodzi o jego zgodność z nowymi zasadami wsparcia ze środków publicznych (emisja nie może przekraczać 550 g CO2/kWh – red.). Ten przygotowany przez branżę leży na półce od roku. Trzeba go dostosować do nowych wymogów środowiskowych, które wejdą w życie w kolejnej dekadzie.

Koncepcja wykorzystuje aukcje, gdzie określa się wysokość premii do ceny energii. Lecz w przypadku korzystnych warunków rynkowych przewidziano mechanizm zmniejszający ją. Dziś dopłaty byłyby potrzebne przede wszystkim jednostkom gazowym – twierdzą eksperci. I wskazują poziom między 90 a 120 zł/MWh, w zależności od czasu pracy w skojarzeniu. Górna granica wyznacza ustalony przez prezesa URE na 2017 r. benchmark dla żółtych certyfikatów, które dziś w ramach wsparcia dostaje kogeneracja gazowa. Węglowa ma 10 zł/MWh, a metanowa 56 zł/MWh.

Z badania Politechniki Warszawskiej na zlecenie IGCP wynika, że większe korzyści energetyczne, środowiskowe i ekonomiczne przyniosłoby budowanie zarówno elektrociepłowni gazowych, jak i węglowych. W systemie powstałoby ponad 10 GW takich mocy, generujących 47,3 TWh energii (ok. 30 proc. zużycia kraju), dzięki czemu wyemitowalibyśmy o 26 mln ton rocznie mniej CO2. W długim okresie przyniosłoby to korzyści ekonomiczne, m.in. zdrowotne, rzędu 120 mld zł.

Stawianie tylko na czarne paliwo w kogeneracji też ma sens, ale daje gorsze efekty niż zdywersyfikowany miks (patrz grafika). Bloki węglowe, zwłaszcza duże, są też mniej elastyczne niż gazowe, które lepiej współpracują ze źródłami odnawialnymi. Jak zaznaczył wiceprezes PGE Ryszard Wasiłek, w przypadku mniejszych źródeł (do 50 MW) większy sens ma wykorzystanie gazu. Zwłaszcza że PSE oczekuje od wytwórców elastyczności. Jest to jednak kwestia polityki energetycznej państwa, a ta stawia na węgiel. Samo ciepłownictwo – tak jak energetyka – też się od niego szybko nie uwolni.

– Nikt nie mówi o odchodzeniu od energetyki gazowej, bo ta ma walor regulacyjny. Ale do 2050 r. zejście z udziałem węgla w miksie poniżej 50 proc. nie jest możliwe – podkreślił Krzysztof Tchórzewski, minister energii. Henryk Baranowski, prezes PGE, dodał, że decyzje o zastosowaniu konkretnego paliwa (węgla, gazu, biomasy) zapadną w oparciu analizę sytuacji surowcowej po 2020 r., tj. po uruchomieniu Baltic Pipe.

Mniej niskiej emisji

– Jeśli mamy palić węglem, to lepiej to zrobić w elektrociepłowni spełniającej wyśrubowane rygory środowiskowe niż w domowym kotle. Do domu należy doprowadzić sieć ciepłowniczą, a tam, gdzie się nie da, energię elektryczną – radzi Herbert L. Gabryś z Krajowej Izby Gospodarczej. Tempo prac nad ustawą tłumaczy wcześniejszym zaniechaniami. – Ktoś zdał sobie sprawę, że rozwój energetyki cieplnej w kogeneracji jest krokiem w kierunku ograniczenia niskiej emisji (pochodzi z kominów domów i transportu – red.) – zauważa.

Jednak od miesięcy w kuluarach mówiło się, że resort podejmie temat przedłużenia wsparcia w miarę zbliżania się do finału renacjonalizacji aktywów EdF (m.in. elektrociepłowni). W ubiegły piątek PGE podpisała warunkową umowę kupna. Widzi potencjał rozwoju na rynku, ale liczy na dopłaty.

Faktem jest też to, że informacja o tej akwizycji zbiegła się z zakończeniem prac nad rynkiem mocy, który ME traktowało priorytetowo. Zdaniem Andrzeja Rubczyńskiego, dyr. ds. badań i analiz think tanku Forum Energii, wsparcie dla kogeneracji ma większe szanse na akceptację Brukseli niż rynek mocy. To dlatego, że KE dostrzegła potencjał tkwiący w jednoczesnej produkcji energii i ciepła w blokach o efektywności przekraczającej 85 proc.

– Co więcej, nawet węglowa kogeneracja mieści się w wyznaczonym przez UE limicie 550 g CO2/kWh – twierdzi Rubczyński. Jest warunek. Emisję trzeba liczyć dla procesu produkcji prądu i ciepła.

– Bez nowego modelu wsparcia ciepłownicy nie mogą ani układać planów rozwoju na kolejny rok czy półtora, ani podjąć decyzji o dostosowaniu źródeł wytwórczych – mówi Gabryś.

Eksperci obawiają się jednak, że ze względu na tempo prac legislacyjnych i notyfikacyjnych zabraknie czasu, by system wszedł w życie z początkiem 2019 r. – Mamy tylko półtora roku, by założenia nowego mechanizmu wsparcia dla elektrociepłowni przełożyć na język legislacji. Istnieje duże ryzyko powtórki z lat 2013–2014, kiedy sektor funkcjonował bez wsparcia – ocenia Rubczyński. – W efekcie produkcja w elektrociepłowniach gazowych spadła o 50 proc. – przypomina.

Opinia

Arkadiusz Kosiel, dyrektor ds. regulacji Fortum

Kogeneracja to bardzo efektywny sposób wytwarzania ciepła i energii. Ale nie jest to technologia najtańsza, stąd dla jej opłacalności konieczny jest system wsparcia. Ten obecny będzie obowiązywał do 2018 r. Rozpoczęcie prac nad nowymi regulacjami to pozytywny sygnał. Miejmy nadzieję, że uda się wprowadzić je bezpośrednio po wygaśnięciu dotychczasowych. W energetyce inwestycje zwracają się nawet po kilkudziesięciu latach, dlatego tak ważna jest stabilność i przewidywalność regulacji. Inaczej ryzyko może okazać się zbyt duże. Polska ma duży potencjał do rozwoju kogeneracji ze względu na stosunkowo dobrze rozwinięte sieci ciepłownicze. Należy to wykorzystać, co pomoże obniżyć emisje.

Nowy model miałby zastąpić system certyfikatów (żółtych dla produkcji energii i ciepła z gazu oraz czerwonych dla węgla), który kończy się w 2018 r. – Chcielibyśmy, by przynajmniej założenia do ustawy były gotowe po wakacjach potwierdził w rozmowie z „Rz” Andrzej Kaźmierski, dyr. Departamentu Energii Odnawialnej w ME. – Jest taka potrzeba. Inwestorzy muszą wiedzieć, czego oczekiwać – dodał, pytany o duże tempo prac.

Będzie to zgodne z doktryną UE, która widzi potencjał kogeneracji, preferując efektywne źródła wytwarzania.

Pozostało 91% artykułu
Elektroenergetyka
Milionowe straty po powodzi. Tauron podaje kwoty
Elektroenergetyka
Pilna potrzeba wydłużenia rynku mocy
Elektroenergetyka
Nowe inwestycje PSE mają poprawić możliwości przyłączy nowych źródeł energii
Elektroenergetyka
Niemcy o tym marzą, Brytyjczycy to robią: ostatnia elektrownia węglowa do zamknięcia
Elektroenergetyka
Rośnie produkcja i zużycie prądu w Polsce