Brakuje na rekompensaty za mrożenie cen prądu. Fundusz covid wypełni dziurę

8 mld zł wydano na rekompensaty za sprzedaż energii po „zamrożonej” cenie. Mechanizm miała finansować danina od nadzwyczajnych zysków firm energetycznych. A ta wypada mizernie.

Publikacja: 12.04.2023 03:00

Brakuje na rekompensaty za mrożenie cen prądu. Fundusz covid wypełni dziurę

Foto: Bloomberg

Podatek od zysków spółek elektroenergetycznych miał być z jednej strony realizacją unijnego rozporządzenia dotyczącego opodatkowania nadmiarowych zysków branży energetycznej, a z drugiej podstawowym źródłem pokrywania kosztów związanych z rekompensatami dla spółek obrotu za mrożenie cen energii na 2023 r.

System rekompensat miał zatem przypominać przysłowiowe przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni: spółki obrotu – będące częścią koncernów produkujących energię – wskutek zamrożenia cen sprzedawały energię odbiorcom detalicznym poniżej realnych kosztów zakupu w hurcie. Stratę miała pokryć rekompensata, pochodząca z podatku od nadzwyczajnych zysków płaconego przez wspomniane koncerny. Nadzwyczajne zyski miały zatem finansować zaniżone ceny. Ale w systemie pojawiła się dziura.

Pierwsze miliony

Firmy już sygnalizują, że wspominany podatek od zysków w 2022 r. pogorszy opłacalność produkcji prądu w źródłach konwencjonalnych i odnawialnych. PGE, Tauron, Enea i Energa zarobią mniej, niż sugerowałyby to rekordowe ceny na giełdzie w roku poprzednim. PGE, Enea i Tauron raportowały, że za grudzień 2022 r. – pierwszy miesiąc, który podlegał takiej opłacie – zapłaciły odpowiednio 543, 15 i 18 mln zł daniny (wysoka danina w PGE to efekt produkcji energii z węgla brunatnego, gdzie koszty stałe są znacznie niższe niż w przypadku węgla kamiennego).

Czytaj więcej

Będą rekompensaty za przymusowe ograniczenia poboru prądu

Podatek (formalnie rzecz biorąc „opłata”) płaciły nie tylko te firmy, ale także cała branża energetyczna produkująca energię, w tym z OZE. Dokładne dane dotyczące pierwszych miesięcy br. pojawią się w zestawieniach kwartalnych za I kw. br.

Jednak nie czekając na kwartalne raporty firm, Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) już teraz przedstawiło bilans środków zebranych na koniec marca z danin na fundusz współfinansujący system. – Dotychczas na rachunek Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny przekazano ok. 3,6 mld zł – podaje resort w odpowiedzi na pytania redakcji.

Te pieniądze przepływają następnie do Funduszu Przeciwdziałania Covid-19 i to z niego wypłacane są rekompensaty dla spółek energetycznych w związku z mechanizmami stabilizującymi ceny energii elektrycznej w 2023 r. Zarządzaniem Funduszem Wypłaty Różnicy Ceny, a także obsługą wypłat rekompensat dla podmiotów uprawnionych zajmuje się spółka Zarządca Rozliczeń.

Brakuje kilku miliardów?

Celem ustawodawcy – jak tłumaczy MKiŚ, który wprowadził regulacje stabilizujące ceny energii w 2023 r. – było zrównoważenie interesów uczestników rynku energii. – Istotą odpisu na fundusz jest ograniczenie ponadnormatywnych dochodów rynkowych przedsiębiorstw energetycznych, nie zaś przyczynianie się do strat na prowadzonej działalności – tłumaczy resort. I zdradza przy okazji, że dotychczas wysokość środków finansowych, jakie zostały przekazane spółkom energetycznym, sięgnęła ok. 8 mld zł. Innymi słowy: na rekompensaty wydano już znacznie więcej niż pozyskano z daniny od nadzwyczajnych zysków.

Tymczasem w uzasadnieniu do rozporządzenia cenowego, które wprowadzało ten podatek, podkreślano, że mechanizm ten nie wymaga dodatkowych środków w sektorze finansów publicznych. – Rozporządzenie nie rodzi nowych skutków dla sektora finansów publicznych po stronie wydatkowej – czytamy w uzasadnieniu. Mrożenie cen energii miało kosztować blisko 20 mld zł, co miał pokryć ów podatek.

Tak się najwyraźniej nie stało: mechanizm – jak wskazują pierwsze miesiące – nie będzie się sam finansował. Jakaś forma wsparcia z budżetu lub z funduszy rządowych będzie niezbędna.

Luka w systemie? Na ratunek fundusz covid

Jak komentuje Łukasz Batory, adwokat, szef działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy sp.j., mamy za sobą dopiero cztery miesiące stosowania mechanizmu. Jego zdaniem to zbyt wcześnie, aby już teraz stwierdzić, na ile wystarczą nadzwyczajne opłaty. – Z dostępnych wyliczeń wynika jednak, że deficyt tego mechanizmu występuje już za pierwsze miesiące i wynosi ok. 4,5 mld zł – mówi nasz rozmówca.

Albo więc przeszacowano wpływy lub mechanizm nie jest do końca spójny. – Nie jest tajemnicą, że wiele firm szukało optymalizacji swojej działalności i dostosowania funkcjonowania w ramach grup kapitałowych i w ramach relacji umownych ze swoimi odbiorcami do nowych regulacji – dodaje. – Wpływy z nadmiarowych zysków, jak się spodziewaliśmy, nie pokryją rekompensat wypłacanych w ramach tej ustawy i mrożenia cen energii – kwituje.

Jego zdaniem, jeśli nie będzie kolejnej interwencji legislacyjnej, deficyt zostanie pokryty przez środki publiczne – a nie przez sektor i spółki energetyczne. Inna sprawa, że podstawowy cel, jakim było zmniejszenie hurtowych cen energii i tym samym obniżenie kosztów jej pozyskania dla uczestników rynku, został osiągnięty, co jest niewątpliwie sukcesem MKiŚ.

Co ciekawe, podobnie jak nasz rozmówca, widzi to MKiŚ. – Rekompensaty dla spółek w związku z mechanizmami stabilizującymi ceny energii w 2023 r. wypłacane są z Funduszu Przeciwdziałania Covid-19 – informuje. – Środki finansowe pochodzące z „odpisu na Fundusz” stanowią tylko jedno z wielu źródeł zasilających Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 – uspokaja resort. Mechanizm wymyślony u progu kryzysu energetycznego zatem nie działa, ale od czegoż pandemia, o której zdążyliśmy już zapomnieć?

Podatek do sądu?

Część firm energetycznych działających w Polsce zapowiada podjęcie kroków prawnych przeciwko prawu nakładającemu nań opłatę od tzw. zysków nadmiarowych, zaszytą w ustawie o mrożeniu cen energii przyjętej jesienią 2022 r. Publicznie zapowiedział to portugalski gigant EDP poprzez swoją spółkę zależną EDP Renováveis (EDPR) zajmującą się w Polsce produkcją energii z OZE. Jednak w ślad za deklaracjami nie poszły kroki prawne. EDPR uważa, że polskie przepisy nie są zgodne z polityką UE. – Nowe podatki doprowadzą do zniweczenia skutków dotychczasowych strategii zarządzania ryzykiem realizowanych przez producentów OZE – podkreśla firma. Firmy energetyczne, głównie zagraniczne działające w Polsce, czekają z decyzjami na los podatku od zysków elektroenergetyki po czerwcu 2023 r. Wówczas dobiega końca okres, na jaki rozporządzenie UE zalecało wprowadzenie tego podatku.

Podatek od zysków spółek elektroenergetycznych miał być z jednej strony realizacją unijnego rozporządzenia dotyczącego opodatkowania nadmiarowych zysków branży energetycznej, a z drugiej podstawowym źródłem pokrywania kosztów związanych z rekompensatami dla spółek obrotu za mrożenie cen energii na 2023 r.

System rekompensat miał zatem przypominać przysłowiowe przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni: spółki obrotu – będące częścią koncernów produkujących energię – wskutek zamrożenia cen sprzedawały energię odbiorcom detalicznym poniżej realnych kosztów zakupu w hurcie. Stratę miała pokryć rekompensata, pochodząca z podatku od nadzwyczajnych zysków płaconego przez wspomniane koncerny. Nadzwyczajne zyski miały zatem finansować zaniżone ceny. Ale w systemie pojawiła się dziura.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Ceny Energii
Orlen szacuje wzrost cen energii elektrycznej w kolejnych latach
Ceny Energii
Ceny prądu i gazu mocno spadły. Ale w portfelach tego nie odczujemy
Ceny Energii
Rząd powoli kończy z mrożeniem cen prądu. Rynkowe ceny zapłaci biznes
Ceny Energii
Są nowe taryfy dystrybucyjne. Gospodarstwa domowe nie zapłacą jednak więcej
Ceny Energii
Norwegowie mają dość. Chcą odciąć się od wysokich cen prądu w Europie