Kopalnie prowadzą zaawansowane rozmowy dotyczące podwyższenia cen węgla w kontraktach na kolejny sezon grzewczy i kolejny rok. Aneksy do umów zawierają już pierwsze kopalnie, takie jak Bogdanka (należąca do Enei) i PG Silesia zarządzana przez Bumech. Ceny idą w górę od kilku do nawet kilkudziesięciu procent. Oznacza to droższy prąd od przyszłego roku, co odzwierciedlają ceny na Towarowej Giełdzie Energii. W dostawie na 2023 r. utrzymują się w maju powyżej 1 tys. zł za MWh.
Od początku roku trwają zabiegi kopalń o renegocjacje umów na dostawy węgla. Ceny polskiego surowca są związane z naszym krajowym indeksem, który jest znacznie poniżej cen europejskich, ale i to zaczyna się szybko zmieniać. – Przy obecnych cenach węgla według polskiego indeksu PSCMI1 koszt za GJ to 13,4 zł. Ceny energii elektrycznej na TGE są zaś po 1100–1200 zł za MWh. Wysoka cena energii z dostawą na 2023 r. – wszystko na to wskazuje – zawiera już zdyskontowaną przez rynek znaczącą podwyżkę cen węgla. Jego koszt może być wyższy nawet dwa, trzy razy niż obecny – wyjaśnia Michał Kozak, analityk DM Trigon.
Krystian Brymora, analityk DM BDM pytany o kopalnie, które finalizują już rozmowy, wyjaśnia, że podwyżki cen w przypadku Bogdanki sięgają kilku procent. – Aneks o wyższej cenie węgla dla elektrowni w Połańcu już zawarto. W kolejce czeka aneks do umowy z głównym odbiorcą w grupie, a więc Enea Wytwarzanie – wyjaśnia analityk. Znacznie wyższe ceny są w przypadku Bumechu. – Wartość węgla jest już aneksowana do wskaźnika cen w portach ARA – wyjaśnia Brymora. Wartości te oddalają się tym samym od polskiego wskaźnika PSCMI1, który jeszcze do niedawna miał stabilizować ceny na krajowym rynku. Cena na GJ z poziomu 13 zł sięga już ok. 50 zł. – To zupełnie inny poziom niż obecnie obserwujemy. To de facto urynkowienie cen węgla w Polsce – wyjaśnia analityk. Urynkowienie planuje także największy dostawca węgla dla energetyki Polska Grupa Górnicza. – Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy rozmowy ruszały, mówiono o pułapie ok. 18 zł za GJ. Teraz będzie on znacznie wyższy. Odbiorcy chemiczni jak PCC Rokita wskazują, że ceny od PGG wzrosły o 80 proc. – podkreśla.
Wysokie ceny to pochodna brakującego węgla, zwłaszcza po nałożeniu embarga na import z Rosji. Z kierunku wschodniego brakuje 8–9 mln ton. Uzupełnienie tej ilości może odbywać się tylko drogą morską. Michał Kozak wskazał, że rząd na bazie niedawnej nowelizacji specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy umożliwili Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych zakup zapasów surowca za kwotę 3 mld zł, tyle, ile wyniósł wartościowo import węgla kamiennego z Rosji i Białorusi w zeszłym roku. – To może ograniczyć deficyt w kraju, ale nadal nie wiemy, skąd ten węgiel miałby pochodzić – powiedział. Dodatkowe rezerwy powinny zaspokajać potrzeby zwłaszcza małych ciepłowni, gospodarstw domowych i małych firm.