Powiązanie kopalń węgla kamiennego z koncernami energetycznymi miało umożliwić tym pierwszym pełną restrukturyzację i zapewnić stabilność dostaw paliwa do polskich elektrowni. Na razie jednak efektów nie widać. Tauron Wydobycie wciąż nie wyszedł na prostą, a Polskiej Grupie Górniczej, należącej m.in. do Polskiej Grupy Energetycznej, Enei i Energi, grozi utrata płynności finansowej. O stabilności dostaw też trudno mówić, bo jeszcze niedawno brakowało na rynku polskiego węgla, a teraz jest go zdecydowanie za dużo i elektrownie nie mają już go gdzie składować. Energetyka, biorąc pod skrzydła górnictwo, zamiast dać impuls do zmian, tylko przykryła problemy, które od lat trawią polskie kopalnie.
CZYTAJ TAKŻE: Węglowy biznes ciąży energetyce
Potężne odpisy
Zaostrzająca się unijna polityka klimatyczna i rosnąca konkurencyjność odnawialnych źródeł energii zmusiły Tauron do przeszacowania wartości swojego majątku związanego z wydobyciem i spalaniem węgla o ponad 900 mln zł. Obniżyło to wynik netto całej grupy za 2019 r. o 741 mln zł. Konieczna była też korekta jednostkowego sprawozdania finansowego – odpis z tytułu utraty wartości udziałów w Tauronie Ciepło sięgnął 168 mln zł, a aktywów finansowych związanych z zaangażowaniem w Tauronie Wydobycie aż 1,5 mld zł.
Po trzech kwartałach 2019 r. segment wydobywczy katowickiego koncernu miał 676 mln zł straty operacyjnej. Tauron wydobywa węgiel w trzech zakładach: Sobieski, Janina oraz Brzeszcze. Ta ostatnia kopalnia znajdowała się wcześniej w strukturach upadającej Kompanii Węglowej i przeznaczona była do likwidacji. Ostatecznie pod koniec 2015 r. przejął ją Tauron. Dzięki temu rząd wywiązał się z obietnicy danej górnikom.