Jak poinformowała w środę rządowa Administracja Informacji Energetycznej USA (Energy Information Administration), od 9 lipca amerykańscy nafciarze pompowali codziennie 11,4 mln baryłek.
W ciągu tygodnia produkcja wzrosła o 100 tys. baryłek dziennie, a w ciągu miesiąca o 500 tysięcy baryłek. W rezultacie Stany Zjednoczone wprowadziły na rynek więcej ropy niż wszystkie kraje OPEC+ razem wzięte (440 tys. baryłek pod względem kwot).
Wiosną zeszłego roku Stany Zjednoczone straciły co siódmą baryłkę własnej produkcji i 75 procent działających platform wiertniczych, gdy załamanie cen ropy zakończyło boom łupkowy, który z kolei uczynił z USA największego producenta ropy.
I choć Stany Zjednoczone formalnie nie przystąpiły do umowy OPEC+, to de facto ich „pomoc” okazała się porównywalna z ilościami, o które Rosja i Arabia Saudyjska zmniejszyły wydobycie w wyniku porozumienia (2 mln baryłek dziennie).
Co więcej, gdy kraje OPEC+ zaczęły zwiększać dostawy, produkcja w Stanach Zjednoczonych uległa stagnacji. Wielkości oscylowały nieco poniżej 11 milionów baryłek dziennie, pomimo rekordowych od 2018 r. cen przekraczających 70 dolarów za baryłkę.