Rynek ropy naftowej, po prawie miesiącu pozostawania na poziomie 63 dolarów za baryłkę (marka Brent), gwałtownie podskoczył. Notowania „czarnego złota” wzrosły o 5 procent do miesięcznego maksimum.
To efekt lepszych prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) oraz danych ze Stanów Zjednoczonych, które pokazały rekordową redukcję zapasów w ciągu dwóch miesięcy. Czerwcowe kontrakty terminowe na Brent podrożały o 4,7 proc. na giełdzie ICE w Londynie do 66,62 dol. za baryłkę, a wcześniej wzrosły do 66,79 dol. – maksimum od 18 marca.
Kontrakty nowojorskie teksańskiej marki WTI kosztowały 63,18 dol. za baryłkę, co oznacza wzrost o 4,99 proc. „Głównym motorem wzrostów był miesięczny raport IEA , który przewiduje znaczny wzrost popytu w drugiej połowie roku” – tłumaczy sytuację Tamas Varga, analityk w PVM Oil Associates, cytowany przez portal finanz.ru
Bloomberg
Agencja szacuje, że w tym roku świat będzie potrzebował 96,7 mln baryłek dziennych dostaw. Po spadku o 8,7 mln b/d w ubiegłym roku, popyt odrodzi się o 5,7 mln b / d, czyli o 230 tys. baryłek więcej niż prognozowała IEA miesiąc temu.