Rada Dyrektorów państwowego Gazpromu wybrała jednogłośnie Aleksieja Millera prezesem koncernu na kolejne pięć lat. Miller kieruje Gazpromem od 2001 r. W głośnym filmie Aleksiej Nawalny pokazał niedawno, dlaczego ten przeciętny mieszkaniec St. Petersburga zrobił taką oszałamiającą karierę.
Właściwe miejsce
Można powiedzieć, że Aleksiej Miller znalazł się we właściwym miejscu i we właściwym czasie.To miejsce to Leningrad (St. Petersburg), w którym przyszły prezes Gazpromu urodził się przed 59 laty. Pochodzi z rodziny o niemieckich korzeniach, choć świadczy o tym jedynie niezruszczone nazwisko. Rodzice pracowali w zamkniętych zakładach zbrojeniowych, jakich w Związku Sowieckim było wiele.
Praca w takich miejscach czyniła Rosjan zamkniętymi i nieufnymi (mieli obowiązek zachowania tajemnicy nawet przed najbliższymi), a także bardzo dyspozycyjnymi. Rosyjscy Niemcy nadawali się do niej najlepiej. Domowa atmosfera wszechobecnej tajemnicy i otoczenia, w którego zakamarkach mogą się kryć wrogowie, wydaje się ukształtowała charakter przyszłego najpotężniejszego menadżera Rosji.
W latach breżniewowskiej stagnacji młody Miller wybrał kierunek i uczelnię, które pomogły mu w karierze. Studiował ekonomię w Leningradzkim Instytucie Ekonomiczno-Finansowym i był studentem pilnym, dostawał nagrody i pochwały za wyniki.
Tutaj też obronił pracę doktorską i zetknął się ze środowiskiem klubu Synteza – postępowych ekonomistów skupionych wokół Anatolija Sobczaka. Nie stał się jednak samodzielnie myślącym i oceniającym świat reformatorem. Wolał karierę urzędnika wypełniającego dokładnie polecenia przełożonych. Tu także przydała się jego niemiecka cecha charakteru.