Donald Trump argumentuje, że amerykańskie magazyny są zalane ropą, a krajowe wydobycie rośnie i rosnąć będzie. Dlatego konieczna jest sprzedaż połowy zgromadzonych zapasów strategicznych. Zgodnie z wytycznymi Międzynarodowej Agencji Energetycznej, minimalne zapasy mają starczyć danemu państwu na 90 dni. W wypadku USA zgromadzonej ropy – 688 mln baryłek wystarczy na 149 dni.

Na razie szczegóły tej decyzji nie zostały upublicznione. W budżecie USA na 2018 r zapisano, że w ciągu dekady dochody budżetu ze sprzedaży ropy mają wynieść 16,6 mld dol.. Według amerykańskich danych (rządowa Administracja Informacji Energetycznej), wydobycie ropy w USA może do końca 2018 r zwiększyć się o 17 proc. do rekordowych 10,24 mln baryłek. Od początku roku rośnie liczba stanowisk wiertniczych.

To efekt spadku kosztów uzyskania ropy z pokładów łupków bitumicznych. Dwa lata temu koszt wynosił ok. 90 dol. za baryłkę to dziś – 40-45 dol. Od 1970 r wydobycie ropy w Stanach nie przekroczyło 10 mln baryłek na dobę. Polityka Donalda Trumpa może to zmienić. Prezydent zniósł zakaz wydobycia w rejonach arktycznych, pomimo protestów ekologów.

Także Międzynarodowa Agencja Energetyczna jest zdania, że amerykański boom naftowy zaszkodzi porozumieniu eksporterów ropy o zamrożeniu wydobycia do 1 kwietnia 2018 r. Zwiększona produkcja surowca w USA skutecznie zahamuje wzrost cen ropy na światowych rynkach. Wiąże się to bowiem ze spadkiem amerykańskiego eksportu ropy. A tu Amerykanie importują głównie z Kanady i Arabii Saudyjskiej.