Obecnie stacje paliw w Polsce sprzedają olej napędowy i benzynę Pb 95 po średnich cenach wynoszących około 6 zł za litr. Oczywiście, w wielu miejscach są one tańsze i sięgają nawet 5,9 zł. To najniższe ceny w całej Europie.
Z danych e-petrol.pl wynika, że jeszcze w ubiegłym tygodniu w krajach ościennych za olej napędowy płacono średnio: 7,33 zł na Litwie, 7,54 zł w Czechach, 7,78 zł na Słowacji i 8,52 zł w Niemczech. Co ciekawe, na Litwie i w Czechach wszystkie rafinerie należą do Orlenu – a mimo to ceny nie są porównywalne z naszymi. I sytuacja ta na razie się nie zmieni.
Czytaj więcej
Po trzech dekadach transformacji zatoczyliśmy koło i znów trzeba się zastanowić, jak przywrócić konkurencję na polskim rynku paliw.
Problemy logistyczne
Według Rafała Zywerta, analityka firmy BM Reflex, ceny detaliczne paliw do końca października będą w Polsce stabilne. – Dotyczy to zarówno najbliższych dwóch tygodni przed wyborami, jak i po nich. Potem przez miesiąc lub dwa mogą rosnąć, ale raczej w sposób umiarkowany – mówi Zywert. W jego ocenie obecne lokalne utrudnienia w dostępie do paliw na stacjach wynikają z problemów logistycznych w kraju, będących z kolei efektem wzmożonego popytu spowodowanego niskimi cenami i obawami kierowców, że paliw zabraknie. Trudno, aby było inaczej w sytuacji, gdy tygodniowy popyt jest taki, jaki zazwyczaj odnotowuje się przez cały miesiąc.
– Gdyby cena oleju napędowego na polskich stacjach odpowiadała kosztom jego zakupu i importu z Europy, wówczas wynosiłaby ok 7,2 zł. Krajowi producenci, a więc Orlen i Aramco, sprzedają go jednak znacznie taniej, co powoduje, że w detalu cena oscyluje w pobliżu 6 zł – zauważa Zywert.