Jeszcze niedawno polscy przedsiębiorcy w najlepszym przypadku zastanawiali się nad produkowaniem energii na własną rękę. Pionierzy inwestycji OZE realizowanych na potrzeby własnych zakładów co prawda zachwalali taki model, ale większość innych przedsiębiorców nie miała czasu na eksperymenty. Dziś sytuacja raptownie się zmieniła: coraz więcej firm rozmaitej wielkości decyduje się na energię z OZE, a kryzys energetyczny i wojna w Ukrainie przyspieszają ich decyzje.
Najprostszą i najszybciej podejmowaną decyzją tego typu jest zawarcie umowy na zakup energii elektrycznej z OZE – PPA (Power Purchase Agreement). Kolejnym etapem jest założenie własnej instalacji, najchętniej paneli fotowoltaicznych na dachach własnych budynków. Im więcej dachów – i budynków – tym większe potencjalne oszczędności. Od tego już tylko krok do decyzji o budowie własnych, wielkoskalowych źródeł odnawialnych, czy to w formie solarnej, czy wiatrowej. Najbardziej majętni po prostu kupują już istniejące farmy, co pozwala uzyskać oszczędności właściwie natychmiast. I z wypowiedzi przedsiębiorców i menedżerów jasno wynika, że od zielonej energii odwrotu już nie będzie.
Własny dach atutem
Jedną z pierwszych firm w Polsce, które przeszły tę ścieżkę, jest Ikea. Firma od dawna wykorzystuje energię pochodzącą z paneli montowanych na sklepach w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. W planach są kolejne instalacje PV – we Wrocławiu, Bydgoszczy Lublinie, Katowicach, Łodzi czy Jankach.
Ale to jedynie początek, bowiem koncern stawia na inwestycje wielkoskalowe: Ikea posiada obecnie 80 turbin na sześciu farmach wiatrowych o łącznej mocy 180 MW. W czerwcu 2022 r. Ingka Investments (związana z Ikeą) nabyła w Polsce gotową do budowy farmę wiatrową w Wielkopolsce i park solarny na Zachodnim Pomorzu – źródła o łącznej mocy 92 MW.
Czytaj więcej
Spółki elektroenergetyczne coraz głośniej opowiadają się za liberalizacją ustawy odległościowej.