Globalne koncerny wyniuchały nową niszę na rynku. Wkrótce będzie warta biliony

Co prawda, większość przedsiębiorstw z tego rynku to dziś start-upy, a fabryki przyszłości istnieją głównie na deskach kreślarskich. Ale nikt nie ma większych wątpliwości, że wychwytywanie dwutlenku węgla to biznesowe Eldorado najbliższych dekad.

Aktualizacja: 13.08.2023 12:37 Publikacja: 13.08.2023 10:17

Globalne koncerny wyniuchały nową niszę na rynku. Wkrótce będzie warta biliony

Foto: Bloomberg

1,2 miliarda dolarów - to wysokość rocznej dotacji, jaką amerykański Departament Energii wesprze w najbliższym czasie dwa projekty przechwytywania CO2 realizowane na terytorium USA. Dotowane przedsięwzięcia mają finalnie prowadzić do wychwycenia z powietrza ponad 2 milionów ton dwutlenku węgla. To teoretycznie kropla w morzu potrzeb, ale rządowe wsparcie ma w zamyśle doprowadzić do popularyzacji technologii "zasysania" CO2 i jeszcze w tej dekadzie zbić koszty takich inicjatyw do poziomu poniżej 100 dolarów za tonę. Dwa wybrane przez Waszyngton wyróżnia przede wszystkim stopień zaawansowania: obie "fabryki" wychwytywania CO2 już powstają.

Pierwsza z nich to budowana w Teksasie instalacja South Texas DAC Hub autorstwa 1PointFive, spółki-córki koncernu naftowego Occidental Petroleum, stworzonego niegdyś przez ekscentrycznego "króla nafty" Armanda Hammera, oraz firm Worley i Carbon Engineering (w tę drugą zainwestowali m.in. Bill Gates, linie lotnicze Air Canada, producent samolotów Airbus, ale także Occidental oraz inny naftowy gigant, Chevron).

Czytaj więcej

Rosja i Katar mają się czego obawiać. Na rynku gazu chce zamieszać nowy gracz

Druga powstaje w Luizjanie: Project Cypress to wspólne dzieło firm Climeworks Corporation (wśród firm zaangażowanych w działalności tej spółki znajdziemy z kolei Audi, Microsoft czy Swiss Re) oraz Battelle i Heirloom Carbon Technologies.

Sztuczne drzewa

- Patrzymy dziś na narodziny nowych gatunków - cytował kilka miesięcy temu tygodnik "The Economist" eksperta ds. energetyki, Julio Friedmanna, który przyjechał do Teksasu na zaproszenie konsorcjum budującego tam South Texas DAC Hub. Chociaż w tym przypadku prościej byłoby zapewne mówić o ekwiwalencie gatunku, gdyż mowa o metodzie DAC, w olbrzymim uproszczeniu naśladującej sposób, w jaki drzewa i rośliny pochłaniają CO2 ze swojego otoczenia.

Oczywiście, w odróżnieniu od drzew instalacja w Teksasie nie będzie przetwarzać CO2 w materię organiczną, ani uwalniać jakiejś części pochłoniętych gazów. Mają one - w ilości około 500 tys. ton rocznie - trafiać do podziemnych zbiorników i pozostać tam już na zawsze (o ile ktoś nie wymyśli dodatkowo, jakby jeszcze ten zasób zmonetyzować). A Oxy - jak kolokwialnie nazywano Occidental - ma zamiar iść za ciosem i do 2035 r. postawić setkę takich instalacji na całym terytorium Stanów Zjednoczonych.

Obiekty w USA są zaledwie forpocztą plejady firm o mniejszych lub większych ambicjach. W "rankingu" tych drugich zapewne zwycięża islandzki CarbFix, działający już od 2006 r. islandzki start-up, który obiecuje wychwytywanie co roku miliarda ton CO2, połączenie gazu z wodą i wstrzykiwanie takiej "sodówki" w bazaltowe formacje skalne głęboko pod powierzchnią Ziemi. Po piętach depcze mu jednak amerykański CarbonFree (deklarowana ilość wychwyconego rocznie CO2 - 800 mln ton, w gronie wspierających - BP), który chciałby gaz "łapać" już u emitentów i przekształcać go w produkty chemiczne.

Czytaj więcej

Satelita Kremla dyskretnie szuka sposobu urwania się ze smyczy

Potem zaczyna się peleton graczy, którzy obiecują wychwytywanie na poziomie coraz dalej uciekającym od miliona ton CO2 rocznie. Poza opisywanymi wyżej projektami w Teksasie i Luizjanie, to m.in. działająca Kanadzie inicjatywa koncernu Shell, spółka Quest Carbon Capture & Storage, norweska Aker Carbon Capture, brytyjska Carbon Clean, nowozelandzka LanzaTech (w gronie wspierających m.in. ArcelorMittal), włoska CO2 Solutions (należąca do koncernu energetycznego SAIPEM).

Nawet, wydawałoby się, drobni gracze z tego obszaru są dziś w stanie przyciągnąć inwestora o grubym portfelu. To przypadek choćby firmy Global Thermostat, która obiecuje wychwycenie "zaledwie" 4 tys. ton CO2 rocznie, ale może się pochwalić współpracą m.in. z koncernem ExxonMobil. - Wychwytywanie, utylizacja i magazynowanie CO2 może przyciągać 150 mld dolarów inwestycji rocznie - podkreśla, w ślad za agencją analityczną WoodMackenzie, "The Economist".

Apetyty olbrzymów

W przypadku tego giganta branży surowcowej trudno się dziwić. Nie kto inny, jak eksperci ExxonMobil w ubiegłym roku opublikowali raport, w którym wartość rynku wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla w perspektywie roku 2050 oszacowano na 4 biliony dolarów, co jest ekwiwalentem 60 proc. wartości rynku i ropy (jakieś 6,5 mld dol.) łącznie w tym samym horyzoncie czasowym. Innymi słowy, kurczący się rynek tradycyjnych surowców zacznie się powoli staczać do jakiejś niszy, a to wychwytywanie CO2 stanie się mainstreamem branży energetycznej. Jak zauważa branżowy portal Upstreamonline.com, podobne szacunki niezależnie publikowali też analitycy Occidental Petroleum.

W bliższej perspektywie - końca bieżącej dekady - wzrosty też będą niebagatelne. Analitycy Fortune Business Insights oceniali jesienią ubiegłego roku, że rynek CCS (carbon capture & storage) rośnie od 2021 r. i będzie rosnąć do 2028 r. w średnim tempie 19,5 proc. rocznie, osiągając w 2028 r. wartość 7 mld dolarów. Co prawda, miliardy to daleko od bilionów, ale przy takim tempie wzrostu i tak ciastko do podzielenia między śmiałków, którzy się odważą, i krezusów, których na to stać, będzie spore. A mało który duży koncern energetyczny nie przejawia zainteresowania tymi technologiami - obok wspomnianych już firm, swoje projekty z tego obszaru prowadzą też m.in. saudyjski Aramco, francuski TotalEnergies, norweski Equinor (do 2018 r. Statoil), niemiecki Wintershall.

Departament Energii USA w swoich przewidywaniach dotyczących tego sektora oblicza, że wykonanie celów klimatycznych przyjętych przez Waszyngton będzie wymagało wzrostu wychwytywania CO2 z obecnych 20 mln ton rocznie do astronomicznej ilości od 400 mln do 1,8 mld ton rocznie w 2050 r.

Czytaj więcej

Łukaszenko chce nowej inwestycji przy granicy z Polską. "Mam taki szalony pomysł"

Olbrzymią rolę w potencjalnej popularyzacji tej technologii odegra przełamanie wspomnianego na wstępie progu kosztów: przeszło dekadę temu, w 2011 roku, koszt usunięcia tony CO2 z atmosfery wyceniano na 600 dolarów. Ta kwota przecinała dyskusję o pomysłach naukowców i start-upowców, zanim się jeszcze zaczęła. Z czasem - i wraz z pojawianiem się nowych rozwiązań technologicznych - jednak malała, a zejście poniżej 100 dolarów za tonę może okazać się potężnym impulsem rozwojowym. W końcu, lapidarnie rzecz ujmując, może się okazać, że prościej CO2 wychwycić niż szukać sposobów ograniczenia jego emisji. To może z kolei tłumaczyć również zaangażowanie wielkich koncernów energetycznych, motoryzacyjnych i przemysłowych czy linii lotniczych w inicjatywy tego typu.

- Wśród technologów, inwestorów i kupców narasta przekonanie, że usuwanie CO2 z naszego otoczenia będzie się rozwijać tak, jak kilka dekad temu zaczęło rozwijać się zarządzanie odpadami: początkowo kosztowne przedsięwzięcie, które wymagało wsparcia publicznego, ale z czasem stało się zyskowną działalnością - zaznacza "The Economist". Oczywiście, porównanie brytyjskiego tygodnika może być słuszne, ale w tej chwili znacznie większą rolę odgrywają bieżące i bardziej palące czynniki: ponaglenia świata nauki, z Międzyrządowym Panelem ds. Zmian Klimatycznych na czele, polityki klimatyczne państw i organizacji międzypaństwowych, jak Unia Europejska, presja społeczna i konsumencka. Ta presja w oczywisty sposób będzie napędzać wzrost branży i zapewne zepchnie czysto biznesową dochodowość tego biznesu na drugi plan.

1,2 miliarda dolarów - to wysokość rocznej dotacji, jaką amerykański Departament Energii wesprze w najbliższym czasie dwa projekty przechwytywania CO2 realizowane na terytorium USA. Dotowane przedsięwzięcia mają finalnie prowadzić do wychwycenia z powietrza ponad 2 milionów ton dwutlenku węgla. To teoretycznie kropla w morzu potrzeb, ale rządowe wsparcie ma w zamyśle doprowadzić do popularyzacji technologii "zasysania" CO2 i jeszcze w tej dekadzie zbić koszty takich inicjatyw do poziomu poniżej 100 dolarów za tonę. Dwa wybrane przez Waszyngton wyróżnia przede wszystkim stopień zaawansowania: obie "fabryki" wychwytywania CO2 już powstają.

Pozostało 93% artykułu
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie
Nowa Energia
Globalna superpotęga energetyczna rodzi się na naszych oczach