"Gdy tylko dwa nowe kazaskie tankowce ze stoczni w Emiratach będą gotowe do użytku, Kazachstan będzie w stanie zredukować swoją zależność od siatki rosyjskich rurociągów o jakieś 50 procent" - napisali eksperci Jamestown Foundation w opublikowanym na początku tego tygodnia wydaniu "Eurasia Daily Monitor". - "Ruch ten ograniczy wpływy Moskwy nie tylko w samym Kazachstanie, ale w całym regionie Azji Centralnej, czyniąc Azerbejdżan, Turcję i Zachód najważniejszymi graczami na tym obszarze kosztem Kremla" - konkludowali.
Decyzja o zakupie nowych tankowców została publicznie ogłoszona w połowie kwietnia. Każda z tych jednostek ma dawać możliwość przewiezienia 8 tys. ton ładunku. Ich zakup z kolei poprzedziła deklaracja Astany o "dalszej dywersyfikacji dróg dostarczania surowców na światowe rynki".
Wraz ze wspomnianymi dwoma jednostkami, władze w Astanie będą dysponować pięcioma statkami do przewozu wydobytych surowców. Niby niewiele, ale jednak: od alternatywnych tras, z rurociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan dzieli Kazachów zaledwie Morze Kaspijskie, podczas gdy Rosja nie tylko uwikłała się w - źle w Kazachstanie przyjętą - wojnę w Ukrainie, ale na dodatek na coraz większą skalę ogranicza możliwości transportu surowców poprzez port w Noworosyjsku. Według analityków Jamestown Foundation, do końca 2024 r. drogą morską Astana może eksportować już od 20 do 25 mln ton paliw rocznie. Być może nie jest to wiele w porównaniu do 60 mln ton eksportu poprzez rosyjską infrastrukturę, a cały proceder będzie znacznie - może nawet trzykrotnie - bardziej kosztowny niż zdawanie się na rosyjskie pośrednictwo. Ale furtka do większej niezależności została uchylona, a za kazaskim przykładem może pójść więcej "Sowietstanów", jak czasem eksperci nazywają dawne poradzieckie republiki Centralnej Azji.
Czytaj więcej
Rosyjski statek specjalistyczny do robót podwodnych został sfotografowany na miejscu wybuchu gazociągu Nord Stream na kilka dni przed eksplozją. Zdjęcia zrobiła duńska łódź podwodna.
W półdystansie
Z pozoru prezydent Kassym-Dżomart Tokajew nie robi nic takiego, co nie byłoby zgodne z kazaską polityką zagraniczną. Już wieloletni "ojciec kazaskiej niepodległości", były prezydent Nursułtan Nazarbajew, prowadził politykę "multiwektorowości" - jak w doktrynie politycznej Astany nazywano neutralność, czy próby zachowania dobrych relacji tak ze Wschodem, jak i Zachodem. Jednak w przypadku Tokajewa trzeba zauważyć co najmniej jedno: obecne władze w Astanie utrzymały się na stanowiskach przede wszystkim dzięki interwencji wojskowej Kremla na początku 2022 r., która pozwoliła zdusić antyrządowe zamieszki i generalny chaos w kraju. Zapewne decydenci z Kremla oczekiwali po takim wsparciu większej lojalności.