Branża fotowoltaiczna w Polsce rozwija się dziś bardzo szybko. Co o tym zadecydowało?
W Polsce obserwujemy teraz to, co w innych krajach działo się już kilka lat temu. Wówczas liczba instalacji fotowoltaicznych była u nas nawet kilkadziesiąt razy niższa per capita niż w innych europejskich państwach. Dlatego dziś mamy gwałtowny wzrost inwestycji w tym obszarze. Zadecydowały o tym dwa czynniki – ekonomika i ekologia. Przede wszystkim instalacje fotowoltaiczne stawały się coraz tańsze, coraz bardziej dostępne. Na przełomie lat 2018 i 2019 ceny tych urządzeń były już na tyle niskie, że energia produkowana z własnej instalacji stała się tańsza od tej kupowanej od firm energetycznych. Do tego rząd włączył dopalacze najpierw w postaci ulgi w podatku dochodowym, a następnie w postaci rządowego programu „Mój prąd”. Program ten nie tylko wprowadził 5 tys. zł dotacji dla każdej instalacji. To był moment, w którym nasi klienci po raz pierwszy odczuli, że rząd faktycznie ich wspiera, że jest jakaś siła na wysokim szczeblu władzy, której energia ze słońca się podoba i może w związku z tym eliminować różne bariery zarówno dla użytkowników własnych elektrowni, jak i dla rozwoju biznesu fotowoltaicznego.
Aspekt ekologiczny jest dla klientów równie ważny?
Ochrona klimatu czy ochrona środowiska to kolejny czynnik motywujący do inwestycji w instalacje słoneczne. Jeden z naszych klientów zrobił instalację na dachu nie tylko od strony południowej, ale także od północnej. Wiedział, że to się nie opłaca, ale stwierdził, że zrobi dla środowiska wszystko co może. Tak więc mamy boom w fotowoltaice, który z pewnością nie skończy się w tym roku.
No właśnie – jak długo potrwa? Do czasu, gdy skończą się finansowe dopalacze?