PGE reaktywuje projekt budowy farm słonecznych

Łączna moc takich elektrowni mogłaby sięgnąć nawet 100 MW – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 10.09.2017 19:55

PGE reaktywuje projekt budowy farm słonecznych

Foto: Bloomberg

Choć o takich planach największego wytwórcy słychać od wielu miesięcy, to PGE nie zdecydowała się na udział w żadnej z dwóch organizowanych dotąd aukcji dla nowych mocy do 1 MW.

– PGE Energia Odnawialna planuje wejść na rynek zarówno przez organiczny rozwój projektów na terenach własnych, które będą zgłoszone do aukcji, jak i przez akwizycje projektów gotowych do aukcji lub takich, które już ją wygrały – potwierdza Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE. – Dziś widzimy szansę rozwoju tej technologii w aukcjach do 1 MW.

Głównie własne farmy

Rzecznik PGE nie ujawnia aspiracji grupy. Jednak o 100 MW w małych farmach mówi inne nasze źródło zbliżone do koncernu. Nasz rozmówca zaznacza przy tym, że gros mocy będzie realizowana samodzielnie w lokalizacjach należących do grupy i na jej terenie dystrybucyjnym, m.in. na mocno nasłonecznionym Podkarpaciu, co zmniejszy koszty pozyskania gruntów, skróci do minimum czas przyłączenia i pozwoli zmaksymalizować produkcję.

Na przygotowanie i realizację farmy słonecznej o mocy 1 MW trzeba dziś wydać 3–4 mln zł netto. Zdaniem Michała Ćwila, eksperta rynku OZE, realizacja inwestycji na większą skalę, np. jak planuje PGE, pozwoli na redukcję kosztów poniżej 3 mln zł netto za 1 MW.

Gdyby więc grupa zdecydowała się stawiać wszystko sama, musiałaby wydać do ok. 300 mln zł. – Racjonalny byłby nie tylko rozwój od podstaw własnych projektów, ale też nabycie gotowych, które znalazły finansowanie w aukcjach – twierdzi Ćwil. Bo choć przejmowanie wygranych projektów podnosi nakłady, to jednak skraca czas gotowości do realizacji lub działalności. – Na rozwój 100 MW w fotowoltaice w różnych regionach kraju z doświadczonym zespołem potrzeba co najmniej 3 lat – ocenia Ćwil. Przestrzega jednak przed pochopnym kupowaniem projektów. Wiele z nich oparto na błędnych założeniach, m.in. zbyt niskiej cenie w aukcji.

„Tak” dla dywersyfikacji

Budowa farm solarnych wpisuje się w strategię PGE, która do 2030 r. chce mieć ok. 25 proc. krajowej produkcji z OZE (m.in. dzięki budowie farm wiatrowych na Bałtyku). Dziś ma 10-proc. udział w tym rynku m.in. dzięki źródłom na biomasę i największemu w kraju portfelowi wiatraków na lądzie o łącznej mocy 529 MW.

Jest to też zgodne z linią Ministerstwa Energii i Polskich Sieci Elektroenergetycznych wskazujących na potrzebę budowy mocy słonecznych dla stabilizacji systemu podczas letnich szczytów zapotrzebowania. – Operator systemu ocenił, że istnieją techniczne możliwości przyłączenia do 2 GW mocy słonecznych. PGE jako lider na rynku wytwarzania planuje zdobycie czołowej pozycji także i tutaj – zapowiada Szczepaniuk. PGE widzi też szansę na stawianie większych instalacji słonecznych, gdy od 2019 r. znikną z aukcji projekty wiatrowe (efekt ustawy odległościowej).

Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery, prezes Forum Energii, plany PGE dotyczące rozwoju farm słonecznych są kolejnym (m.in. po decyzji o zmianie paliwa w Dolnej Odrze, która będzie opalana nie węglem, lecz gazem z Terminalu LNG i Baltic Pipe, i planach związanych z elektromobilnością) elementem układanki, wpisującym się w potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Świadczą też o tym, że lider rynku chce zdywersyfikować swój miks paliw. Ekspertka zauważa też zmianę nastawienia resortu energii. Po raz pierwszy wyznaczono kres inwestycji w duże, nowe moce węglowe (Ostrołęka C ma być ostatnim takim blokiem). – Sektor czeka jednak na długofalową strategię. Jeden czempion rynku nie jest w stanie udźwignąć procesu transformacji energetycznej – argumentuje szefowa FE.

– PGE bierze także pod uwagę dywersyfikację źródeł wytwarzania, obecnie opartych na węglu brunatnym i kamiennym – stwierdza Szczepaniuk.

Słaby ruch na rynku wtórnym projektów słonecznych

Podczas dwóch zorganizowanych dotąd aukcji dla nowych mocy do 1 MW niewiele było projektów oferujących ceny zapewniające rentowną produkcję. W ocenie ekspertów opłacalna realizacja takiej instalacji w polskich warunkach z ceną sprzedaży energii poniżej 400 zł/MWh będzie trudna do osiągnięcia. Wynika to z wysokiego jednostkowo kosztu amortyzacji przy względnie niskim (ok. 11 proc.) wskaźniku wykorzystania mocy. Zaletą instalacji fotowoltaicznej, po zamortyzowaniu i spłacie zobowiązań, jest jednak opłacalna produkcja energii przy jej sprzedaży w cenie hurtowej po wyjściu z systemu aukcyjnego. Jednak niska cena położona przez wygranych właścicieli projektów słonecznych sprawia, że banki nie spieszą się z udzieleniem finansowania. Z kolei potencjalni kupcy, w tym zagraniczne koncerny dostające oferty, wskazują też na ryzyko wynikające niestabilności regulacji.

Choć o takich planach największego wytwórcy słychać od wielu miesięcy, to PGE nie zdecydowała się na udział w żadnej z dwóch organizowanych dotąd aukcji dla nowych mocy do 1 MW.

– PGE Energia Odnawialna planuje wejść na rynek zarówno przez organiczny rozwój projektów na terenach własnych, które będą zgłoszone do aukcji, jak i przez akwizycje projektów gotowych do aukcji lub takich, które już ją wygrały – potwierdza Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE. – Dziś widzimy szansę rozwoju tej technologii w aukcjach do 1 MW.

Pozostało 88% artykułu
Nowa Energia
Grzegorz Maśloch, Rafał Czaja: Czas na spółdzielnie energetyczne
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie